Miesiąc temu, Gdańsk/Sopot
Jak to szybko minęło. Wciąż nie potrafię zrozumieć, że to naprawdę się stało. Byłam tam, kilka metrów od nich. Oni naprawdę żyją. Oddychają. Poruszają się. Istnieją, choć na co dzień wydają się tacy nierealni.
Gdy wspominałam 5 miesięcy od koncertu w Rybniku nie przypuszczałam, że chwilę później zostanie ogłoszony kolejny. Przecież miało ich już nie być. Miała być wielka przerwa i długie oczekiwanie na nową płytę. Nie minął rok, a znowu się zobaczyliśmy.
Trudno mi jakkolwiek ubrać w słowa to co czuję. Jestem szczęśliwa. Po prostu niepomiernie szczęśliwa.
Miałam bilet na płytę GC, najbliżej sceny. Do tego stałam w jakimś 3 rzędzie od barierek. Support to support. Nie podobał mi się, ale to nie on był najważniejszy. Najważniejsi panowie tego wieczoru wchodzili na scenę po nich.
Kiedy zaczęła się Carmina Burana O Fortuna wstrzymałam oddech. To był pierwszy i ostatni moment, kiedy wiedziałam o się dzieje. Zaczęło się. Światła na scenie raziły oczy, ludzie zaczęli się przepychać do przodu, krzyczeć, machali wielkimi flagami z triadami. Jednak prawdziwe szaleństwo zaczęło się, gdy na scenę wybiegł Tomo, za nim Shannon, a chwilę później Jared. Wszyscy chcieli być jak najbliżej.
Up In The Air, ludzie zaczęli skakać, śpiewać, ścisk na chwilę ustąpił. UITA jako pierwsza piosenka było doskonałe, tuż za nim Search and Destroy. Uwielbiam, gdy cały tłum krzyczy słowa piosenki, to takie magiczne w pewien sposób. This is War, w tłum trafiły jak zwykle kolorowe wielkie balony. Podnieśliśmy kartki tworzące flagę Polski, a na nich wiadomość dla zespołu "WE MISSED YOU". Myślałam, że to nie wyjdzie. Myślałam, że będzie wyglądać mizernie. Tymczasem cała płyta zapełniła się czerwonymi kartkami, trybuny białymi i była to chyba pierwsza tak udana akcja w dziejach polskiego Echelonu. Conquistador mnie zabiło. Już na samym początku dostałam wszystko czego chciałam. No, może nie było Night of the Hunter, ale to nie było tak ważne. Kings and Queens, Do or Die, City of Angels do dziś sprawiają, że łzy napływają mi do oczu. Wcześniej ich tak nie lubiłam. End Of All Days było najlepsze z najlepszych. Nigdy nie słyszałam lepszego i już chyba nie usłyszę. Fangirlsy dostały przy okazji striptiz Jarka. L490 - opadałam z sił, ale Shannon z gitarą.... Shannon Leto z gitarą. Niesamowity Shannon Leto z gitarą, kilka metrów przede mną. To był jeden z tych momentów koncertu, kiedy stałam jak sparaliżowana, nie mogąc się poruszać, śpiewać, krzyczeć, cokolwiek. Po prostu stałam i patrzyłam. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będzie mi dane usłyszeć L490 na żywo. Tuż po nim zaczęła się część akustyczna. Świtała zgasły, zespół zniknął ze sceny, a po chwili Jared zaczął do nas mówić... stojąc w środku tłumu. Nie widziałam go dobrze. Jak mogłam, skoro stałam tuż przy barierkach płyty GC. Boże błogosław telebimy. Akustyk mnie nie zaskoczył, jak zwykle Hurricane, From Yesterday, które Dziadu zaczął śpiewać, przerwał, zapytał nas "Do you remember that song?". Wszyscy oczywiście odpowiedzieli, że tak. "I don't" -powiedział i przeszedł do The Kill. W międzyczasie było oczywiście kilka dłuższych dialogów z publicznością, a może raczej śmiesznych monologów Jareda, przerywanych krzykiem kogoś w hali.
Później było Bright Lights i The Race. Kiedy myślisz, że lepiej być nie może, słyszysz "Who wants to come on stage with 30 Seconds To Mars?" i ludzie wpadają w szał. Wiedziałam, że nie wejdę. Nie miała szans. Byłam zbyt słaba, żeby się przedzierać przez te fangirlsy na barierkach. Gdy wszyscy wybrani weszli na scenę i powoli zaczęto grać Closer to the Edge Jared standardowo powiedział, że chce zobaczyć co najmniej tysiąc par biorących się nawzajem na ramiona. I tak skończyłam koncert. Na ramionach Kacpra, mogąc niemal dotknąć Jareda, gdy podchodził do końca wybiegu. Konfetti miałam wszędzie, do teraz trzymam je w specjalnym pudełku. Ubrudziłam koszulkę glow stickami, a moje crepeersy wyglądają źle. Ale to nie jest ważne. Najważniejsze jest to, że znowu to przeżyłam i to w towarzystwie tak doskonałym, że lepszego nie mogłabym sobie wymarzyć. Nie wiem jak mam dziękować Kacprowi za tą ostatnią piosenkę. Trzymanie mnie na ramionach tyle czasu to nie lada wyczyn.
Było doskonale.
Mam nadzieję, że wkrótce będziemy mieli okazję to powtórzyć.
Inni zdjęcia: Białe plamy. ezekh114;) damianmafia... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Tania odzież zachodnia? ezekh114Złoty Pierścionek. ezekh114