Jest tak fesss beznadziejnie właściwie. Nie żebym narzekała czy coś, ale czuję że coś jest nie tak. Tak przerażająco pusto. Źle. Poza tym staram się nie tonąć w codziennej monotonii i resztkami sił zmuszam się do działania, a pomyśleć że przez te ferie miałam odpocząć, hm. Czuję, że odżyję od poniedziałku, bo zwyczajnie nie będę miała wyjścia, a póki co zamiast czytać Lalkę (?) siadam do Cobena. Do zobaczenia w jutrzejszym, gorszym świecie.
Dreams, Dreams
Of when we had just started things
Dreams of you and me.