Na początek może banał i oklepany frazes Na zawsze ponosisz odpowiedzialność za to, co oswoiłeś. Oczywiście Antoine Marie Jean-Baptiste Roger de Saint-Exupéry i oczywiście Mały Książę No i oczywiście było by to diablo proste gdyby nie te cholerne zdziry. Mówię oczywiście o wolnej woli oraz jej bliźniaczce ciekawości, ciekawości powiedzmy to sobie szczerze nieopanowanej. Mam doskonale przykłady z życia codziennego pokazujące że można i milion razy opowiedzieć komuś jak to jest kiedy poparzymy sobie dłoń gorącym kubkiem a on lub ona w zależności od obiektu przykładowego i tak najpierw własną dłonią sprawdzi czy na pewno &. Potem drugi raz bo może mnie jednak się uda &. Trzeci raz bo JA przecież dam rade &. A kolejne już pod hasłem no kurwa musi się kiedyś udać. Efekt jest taki że dłoń poparzona kubek przeważnie rozbity kawa wylana etc. I to wszystko pomimo tego że teoretycznie wiemy jakie będą następstwa. No to wracajmy na grunt klimatyczny. Czy można być odpowiedzialnym za czyjąś wolną wolę ? i jak w poprzednim przykładzie & teoretycznie nie a praktycznie owszem można. Może niedostateczny autorytet, może niezbyt dobitne wytłumaczenie, może to po prostu pokłosie tego że odsłoniło się rąbek czegoś fascynującego reszta poszła że tak powiem lawinowo i nieubłaganie. A może to dlatego że w pewnej chwili zaprzestało się kontroli & Jak by tego nie rozpatrywać czy rozumiem czy emocjami z własnego doświadczenia i autorytarnie stwierdzam że pilot miał cholerną racje. A dodam tylko że wolna wola i ciekawość a może głód emocji nie chcą tego zrozumieć. Zapewne dlatego że odpowiedzialność to domena osób po mojej stronie bata.