Jestem wykończona swoją pracą, bardziej nawet psychicznie niż fizycznie. Sama na shifcie z kilkoma facetami, od rana użerająca się z klientami, a jako wisienka na torcie ta suka z CB. Sobota zdecydowanie była jednym z najgorszych dni mojego życia.
Zapisałam się na basen, ale przez to wszystko zaczynam już tracić motywację do chodzenia tam.
A ten mój debil wcale nie ułatwia.
Do tego właśnie przeszła burza i okazało się, że nam w kuchni cieknie z dachu.
Wszystko mi się ostatnio sypie...