Wyspałam się, byłam na zakupach z Rafałem, wysuszyłam siano, zgrabałam, zbalowałam, zwiozłam, ułożyłam, konie przegoniłam na drugi padok, wodę im zawiozłam... jak miło jest usiąść. Ale tylko na chwilę, bo wyruszam dalej. :)
Jutro dwie imprezy, w niedzielę kolejna.
Żyć nie umierać!