photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 22 MARCA 2016

największy błąd...

Ludzie postrzegają nadzieje jako coś zgubnego,

zdecydowana większość opowiada się z tym mniej więcej tak:

"nadzieja matką głupich", według mnie jest totalnie na odwrót,

nadzieja to sens życia zawierająca nasze największe pragnienia i potrzeby,

żyjąc bez wiary osuwamy sie na sam koniec stropu i spadamy w dół bez możliwości powrotu.

 

 

Często wychodzę na samotne spacery, może nie do końca samotne, zabieram wraz ze sobą swój umysł,

nazywam to analizą. Mam czas, jestem sam dla siebie, mogę przemyśleć każdy swój ruch, każdy krok,

robię to szukając lepszego jutra, odnajdując popełniony błąd, szukam jego przyczyn, robię wgląd na jego skutki, szukam usprawiedliwienia, staram się być inteligentny i silny w tej niekontrolowanej bezsilności.

 

Chciałbym na wstępie dać wam jakiś przydomek dla mojej ukochanej, aby nie pisać ciągle "Ona", nazwijmy ją: "M."

 

Początek naszej historii jest dość dramatyczny i nie taki jak powinien, każdy z nas chciałby cofnąc czas, lecz myśląć o tym, wskazówki przesuwają się do przodu zamiast w drugą stronę. Dwa lata temu, z kilkoma groszami, byłem w związku, niedługim na tamten moment, w prawdzie trwał On prawie trzy lata i zakończył się 11.2015r. Przybyłem tam z moją tamtejszą kobietą, na imprezę urodzinową znajomej. Wszystko działo się w sposób konwencjonalny, zwykłe przyjęcie w małym pubie. Myślałem tak, ale wtedy zobaczyłem M. pierwszy raz... Jej cudowny uśmiech, iskre w oczach, kobiecą figurę oraz ogromną charyzmę. Możecie tego nie zrozumieć, ale to uderzyło w nią oraz we mnie. Oboje coś poczuliśmy, od tamtego momentu nawiązaliśmy kontakt, od razu jej zaufałem, potrafiłem jej powiedzieć wszystko i z niczym się nie kryć, tak jak i Ona. Cieszyliśmy się sobą i poznawaliśmy, szło to wszystko w dobrym kierunku. Tylko ja, ja byłem w związku, szybko się połapała jak na jej niski iloraz inteligencji, zaczęła coś podejrzewać, zakazała mi kontaktu z M. Ja wtedy młodszy, głupszy, zachowałem się jak dziecko bez uczuć, potargane przez sierociniec posłuchałem jej...Popełniłem największy błąd ŻYCIOWY, patrząc z perspektywy czasu nie byłem w szczęśliwym związku, trzy lata katorgi i rutyny, popełniłem błąd szczerze, obiecuję powinienem wtedy wziąć M. za rękę i rozpocząć cudowną przygodę. Czy zapomniałem wtedy o M.? otóż nie... jakby zostawiła bezkarnie we mnie swoją część,tak właśnie minęły dwa lata, widząc ją napawało mnie dziwne uczucie, ja naprawdę coś już do niej czułem, coś większego niż zwykłe zapatrzenie w jakiejś istocie, ale nie zbliżaliśmy się do siebie, wręcz unikaliśmy.  [...] 2015r. ja uwolniony od nieszczęśliwego związku, Ona w trwającym do dnia dzisiejszego partnerstwie, nasze drogi się połączyły znowu, znowu wystarczyła nam chwila rozmowy, kilka spojrzeń, znów coś rozkwitło. Tylko problem był inny niż wtedy, ale bardzo podobny, teraz Ona kogoś miała... Na początku miały być stosunki przyjacielskie, ale przy takiej dziwnej emocjonalnej więzi, która nas łączy szybko przeobraziło się to w innym kierunku. Przez to właśnie doszedłem do tego jak wielki popełniłem błąd, nie życzyłbym największemu wrogowi, aby coś takiego go spotkało, ludzie naprawdę myślcie wszystko co robicie, szczególnie w sferze miłosnej... Mogłem mieć kobiete marzeń, a pozostałem sam zakochany i odrzucony.

 

Dalszą część będę pisał wkrótce, strasznie szybko opadam z sił wspominając to wszystko, a przede mną jeszcze tak wiele trudnych tematów... Ciągle zadaje sobie w duszy pytanie w czym jestem gorszy od tego szczęśliwca, ktory jest z M., ja odpowiadam sobie, że we wszystkim dlatego potrzebuję chyba opinii osoby trzeciej...

 

W akcie miłości, tego jak się kogoś kocha, bardzo ważna jest troska o drugą osobę, ostatnio zauważyłem, jak bardzo mi zależy na jej szczęściu przy każdej możliwej okazji starałem się i staram jej pomóc...