Wszystko wreszcie układa się po mojej myśli.
Po wielu miesiącach zadumy i żalu w serduchu ruszyłam z miejsca.
Na dniach odbiorę swoje prawo jazdy (w co jeszcze do dziś nie mogę uwierzyć), pracuję-niedługo dostaję stałą umowę i całkiem niezłe zarobki,uczę się,ŻYJĘ.
Wyrównam swoje długi, pomyślę o aucie i mieszkanku.
Czego chcieć więcej? Spokoju ducha. W Lutym przyjedzie Patryk na urlop. Myślę,że wtedy osiągnę ten spokój, kiedy wyjaśnimy sobie wiele spraw,porozmawiamy jak normalni ludzie,jak dotychczas przez telefon...
No i muszę się pochwalić,że trochę schudłam :)