Noż ja pierdzielę co za dzień. Miało być fajnie, a wyszło jak zwykle.
Byłam dziś w Warszawie, złożyłam papiery na SGGW, fajnie, przyjemnie. Ale reszta dnia to tragedia, G. znowu załączył się tryb "a bo mi się nic nie chce" i jeździliśmy kolejką tą i spowrotem bez celu. Przez to wszystko kumpel się obraził, bo mieliśmy się spotkać, ale oczywiście "za gorąco żeby gdzieś jechać". Tak, tylko do JEGO przyjaciela to miał ochotę.
Mina ludzi w zoologicznym, kiedy twoją reakcją na słodziachne króliczki jest "o, pokarm dla pytona!" - bezcenna.