W sumie nie wiem po co chcę tu wrócić skoro i tak nikt mnie nie czyta ale oh well. Jakoś mam taką potrzebę.
Co u mnie w międzyczasie? Jak widać, zdałam maturę.
Język polski - ustny to był najbardziej stresujący egzamin w moim życiu. W sumie nie ma się co dziwić skoro napisałam pracę tydzień przed... ale jednak. Moja dwustronicowa praca nie zawierała niczego konkretnego. I tego się bałam. Ale 50% jest, zdałam, i tylko to się liczy.
Polski pisemny był stresem tylko przed wynikami. Z samego egzaminu wyszłam radosna że pierwsza matura i to taka prosta. Jednak parę zerknięć w otchłań Internetu i moja radość zmieniła się w panikę: Kleant nie jest bratem Orgona, a co gorsza Elmira wcale nie zdradziła męża z Tartuffe. I co teraz? Przed wynikami bałam się, że nie zdam, że mnie nie wyczytają. Ale uff, jednak wyczytali. Trzęsącą się ręką ledwo się podpisałam. I co? 77%. Nie wiem jakim cudem, nigdy w żadnym wypracowaniu nie miałam tak wysokiego wyniku.
O matematyce w sumie nie ma się co rozpisywać. Może gdyby chciało mi się posiedzieć dłużej, to zrobiłabym więcej zadań. Ale nie chciało mi się myśleć. Wyszłam po połowie czasu. Jestem zadowolona.
Chemia - największe rozczarowanie. Naprawdę miałam nadzieję na więcej, ale arkusz okazał się jednak dla mnie za trudny. A liczyłam na 70%.
Biologia - w sumie jestem zadowolona, jak na moje możliwości jest to dobry wynik. Na tyle liczyłam, tyle mam.
Język angielski - mój mały powód do dumy. Zdaję sobie sprawę że podstawowy angielski to banał jakich mało, ale hej, od czegoś trzeba zacząć ;) Tym bardziej że moi rodzice byli strasznie niezadowoleni, kiedy szłam na imprezę dzień przed angielskim, i dzwonili co pół godziny żebym wracała, bo się nie wyśpię. I nikt mi nie wierzył, kiedy mówiłam, że ja tę maturę i po pijanemu im napiszę. Oraz musiałam udowodnić szanownej koleżance, jak bardzo się myliła, wątpiąc w moje wątpliwości: "oj, miałaś 96% na próbnej, ale to tylko dlatego że sprawdzała ci D., na normalnej maturze nie będziesz mieć tyle." No i proszę. Szkoda tylko, że na ustnym zabrakło tego jednego punktu do dubletu.