Wczoraj się męczyłam ciuttt. Mama upiekła ciasto, kupiła lody, jakieś ciacha. Paja ofc nie ruszyła nic. Jestem z siebie dumna. Mam słabość do kalorycznych śniadań. Chelebek z serem żółtym, majonezem i keczupkiem. Tak wiem, że źle, ale mam słabość. Wczorajszy dzień poświęciłam muzyce. Boże, jak się cieszę, że mogę się jej oddać i płynąć. Wczorajsza mania na AD/CD, Hey i Oasis. 5 godzin w pokoju i patrzenia się w jeden punkt. Przychodzi mama : Córka, ile Ty tu siedziesz? Jest 20. Straciłam orientację czasową. Odpłynęłam. Dzisiajszy dzień mniej przyjemny. Historia, która musze poprawić and biologia i jakaś lektura na język polski. Milusio. A jak u Was?:)