Say hello kociaczki. Co u Was? Ja mam rekolekcje, więc ogólnie wolne. Bo nie chodze, nie lubię. Pogoda nie dopisuje, ale jutro ma być suonko! Tekst nadesłany. Co myślicie? Jutro, ablo nawet i dziś opisy, dawno nie było.
Jako szesnastoletnia dziewczyna przeżyłam cholernie wiele. Nie należałam do osób biednych, wręcz przeciwnie. Moi starzy pracowali w firmie, którą sami stworzyli. Zarabiali cholernie dużo. Odpowiadało mi to, miałam przecież wszystko, co chciałam. Jedynym minusem ich pracoholizmu był fakt, że większość czasu w domu spędziałam samotnie. Nudziło mnie już życie idealnej, spokojnej i poukładanej dziewczyny z dobrego domu. Poznałam faceta, starszego od siebie. Pociągał mnie, każdy jego cal ciała, każdy jego dotyk, spojrzenie czy choćby głupie słowo. Był ucieleśnieniem moich marzeń, i co najważniejsze, należał tylko i wyłącznie do mnie. Pokazał mi świat, do którego tak lgnęłam. Imprezy, narkotyki, seks, jaranie, chlanie. To wszystko stało się moim priorytetem. Z czasem przestałam chodzić do szkoły, a jedynym człowiekiem z którym spędzałam czas był on. Cholerny egoista, hipokryta żerujący na mnie, na moich starych i na ich kasie. Nie wiedziałam o tym, oddawałam mu się. Do czasu.. Byłam schlana, naćpana. Leżałam w kącie w swoim pokoju. On siedział na brzegu mojego łóżka, odpalając kolejną fajkę. Wściekł się, kiedy powiedziałam mu, że rodzice odcieli mi kieszonkowe. W pewnym momencie podszedł do mnie, najpierw z całej siły uderzył w twarz, mówiąc, że jestem szmatą i dziwką, że dobrze się bawił i.. splunął na mnie. Łzy pełne bólu i cierpienia spłynęły po moich policzkach. Osunęłam się w nicość. Wydawało mi się, że minęlo kilka minut. Obudziłam się w jasnym pomieszczeniu, w dziwnym łóżku, przykuta jakimiś dziwnymi kajdanami. Obok łóżka stała matka, na korytarzu ojciec rozmawiał z jakimś dziwnym kolesiem w białym fartuchu. Zagryzłam wargę i pytającym wzrokiem spojrzałam na rodzicielkę.
- To psychiatryk, Amelio. I odwyk jednocześnie. Znaleźliśmy cię z ojcem totalnie naćpaną, we krwi. Wokół Ciebie leżało pełno butelek po tanim winie. Co się z Tobą stało, skarbie? I kto, do cholery jest ojcem Twojego dziecka? Czemu nam nie powiedziałaś?
Drgnęłam. Jakiego dziecka? To jakiś, kurwa żart? Zagryzłam wargę, zastanawiając się nad tym. Nad tym wszystkim. To było straszne. Narkotyki zniszczyły mnie, ten mężczyzna mnie zniszczył. Zapomniałam już, jakie życie prowadzi normalna nastolatka. Wszystko właśnie teraz się dla mnie zakończyło. Kilka miesięcy później wyszłam ze szpitala, odebrał mnie ojciec. Od momentu, kiedy znalazłam się na odwyku, nie rozmawiałam z nim. Usiadłam na tylnym siedzeniu, ciężko było mi się poruszać, jakoże byłam już w ósmym miesiącu.
- Jak się czujesz... córeczko? - zapytał drżącym głosem. Rozpłakałam się.
- W porządku, tatusiu. - powiedziałam tylko, ocierając twarz z łez. On westchnął, zmarszczył czoło i odwiózł mnie do domu. Trzy tygodnie później urodziłam wspaniałego synka. A facet, który zawrócił mi w głowie stał obok, pomagając mi rodzić. To był najpiękniejszy moment mojego życia. Teraz, jako matka, narkomanka i alkoholiczka, bez skończonej szkoły, z marzeniami. Byłam szczęśliwa, nie żałuję, że mój malutki aniołek się urodził. Żałuję jedynie, że nie pomyślałam wpierdalając się w te bagno. Żałuję, że to wszystko potoczyło się w ten sposób.
by Tatiana.