Chłonę wiedzę, teorię, nasączam swój umysł niezliczoną ilością regułek, prawd, morałów i złotych przepisów na życie.
Teoria.
Pięknie brzmiące słowa. Harmonia, ład i porządek.
Ach. Ubieram raz po raz maskę, ażeby skryć swoją słabość. Ukrywam się każdego dnia.
Tyle wiem, tyle chcę, tyle mogę& i tyle samo nic nie robię.
Ciężko?
Każdy kowalem swego losu jest.
Mam znowu patrzeć na realizację marzeń jego, jej, ich& a na realizację swoich nie?
Tak, zostały już niegdyś wysterylizowane, zdegradowane, skażone.
Dziś znowu je odbudowuję.
Dziś na nowo kreuję marzenia.
Ostrożnie. Uważnie dobieram żądze duszy. Może jutro je zacznę spełniać. Może nie.
Ale trzeba mieć cel, punkt odniesienia, trzeba określić siebie.
Trzeba siebie najpierw znaleźć. Bo zgubiłam własne jestestwo kilkanaście, kilkadziesiąt, kilkaset dni temu.
Błądzę. Ale w zamyśle mam już poszukiwanie.
Tym razem nie uciekam. Tym razem chcę przystanąć i dotknąć swojego wnętrza, obejrzeć i spróbować zrozumieć.
Siebie. Bo nikt inny nie zrobi tego godniej niż ja sama.