Ach, co za dzień... <3 Od lewej: Monika na Sanchu, Aga na Bimbrze, ja na Megi i Natalka na Keni :) Ćwiczyłyśmy różne figury na ujeżdżalni pod nadzorem naszej jakże surowej trenerki, istnego Lucyfera, który kazał nam myśleć! No bo, jeżdżąc te figury trochę trzeba główkę ruszyć ^^ Na początku Megi strasznie się wieszała na wędzile, fuj! Ale się nie wkurzałam i jestem z siebie dumna :P Ale potem galopy... <3 Jak zawsze głupia ja, trochę się bałam, ale było cudownie! Zwłaszcza ze stępa, czułam już większą kontrolę, ale jeszcze nie jakąś super dużą. Ale jest lepiej! A na koniec...? To było MEGA! Lucyferka kazała mi jechać na luźnej wodzy anglezowanym, a potem galop w półsiadzie na LUŹNEJ WODZY! O.O No i czaaaad na maksa no! Potem przysiadłam i spokojne zwolnienie do kłusa, a mogła mi zwiać. Ile razy to ja byłam z nią galopem w stajni... (no dobra, dwa tylko, ale tak brzmi lepiej :P ) Także dzisiejsza PÓŁTORAGODZINNA lekcja jest zaliczona jak najbardziej do tych super extra udanych! <333
No i były kuligi... Działo się! Zmienialiśmy tylko konie, normalnie nie wiem jak długo jeździliśmy. Ale mnie teraz dupa boli i plecy trochę. 'Ale ja się nie glebłam, ja zrezygnowałam.' xDDD
Dziewczyny było ZAJEBIŚCIE ; *
Megi
<333