czerwony kapturek hehe ... ;P
Jesteśmy wolni. Możemy robić co chcemy i kiedy chcemy. Tak bardzo wolni, a tak zależni od drugiej osoby. Tracąc umiejętność funkcjonowania samemu. Tracąc szczęście i dobro, bo nie umiemy zdobywać go samemu. Wszyscy w koło ranią, krzyczą, kłócą się, wręcz zabijają. Boimy się okazywać uczucia? Boimy czy nie chcemy? Idziemy ulicą, ile fałszu na twarzach, wszystko udawane. Wszystko. Boimy się zobaczyć w sobie uczucia. Strch jest jedynym powodem przed bólem.
Najbliższa mi osoba, jak już pewnie wiecie, miała problem. Problem zwany narkomanią. Miał nie wiedzieć nikt, a wiedzą wszyscy. Ich reakcja była prosta, znajomi mówili: "zostaw go, jest dnem, nikim. Zostaw go...". Tata chciał go pobić, pedagodzy z jego i mojej szkoły powtarzali: "będąc z nim, jesteś sama. Jest skończony, nawet leczenie mu nie pomoże. Poza tym, nie chce się leczyć. Trzeba wybić ci go z głowy ". Mama tylko powiedziała: "może kto inny dałby Ci to szczęście, którego nie dał ci on..." A on dał mi przez pół roku więcej niż ktokolwiek w życiu. Wsparcie, którego nigdy nie miałam, zrozumienie, pomoc, radość. Bo, do kogo mogłam iść z wielkim płaczem, kto mnie zawsze rozśmieszał, gotowy był bronić mnie przed całym światem? Tylko on. Tylko on pokazywał zawsze prawdziwe emocje, uczucia.
Osoba chora, uzależniona jest bardziej podobna do Anioła niż ktokolwiek inny. Dlaczego skreślamy takie osoby? Dlaczego? To oni uczą kochać, okazywać uczucia. Swoim strachem i tak wielkim zaangażowaniem w zdarzenia, czyny, uczucia, to oni nas tego uczą. A my zamknięci na "innych" tracimy sens życia. Tracimy i umieramy z rozpaczy, bo nie dajemy już rady przezwyciężać problemów. Umieramy z rozpaczy...
Get the fuck away from me !
I spend my days looking through pages. Try to find a way, to get away from me. A love to give that leaves you breathless. Now all I need to find, a way back inside my mind.