Cześć.
Nieważne jak mam na imię, ile dokładnie mam lat i gdzie mieszkam. Ważne jest to, że w końcu postanowiłam (w sumie zrobiłam to już 3 tygodnie temu) zmienić swoje życie, a dokładniej - zmienić swój wygląd. I nie, nie chodzi mi o jakieś drogie zabiegi, ale o schudnięcie. Zwykłe schudnięcie. Spalenie tłuszczu i wyrobienie delikatnie widocznych mięśni. Krótka historia moich prób odchudzania:
Próbowałam tysiące jak nie miliony razy schudnąć. A to szukałam ćwiczeń i diet na necie, a to czytałam jakieś poradniki. Wzięłam się nawet za Ewę Chodakowską i powiem, że wytrzymałam pełny miesiąc ćwiczeń, 31 dni. Ale, no cóż, znudziło mi się, za wielka monotonia była jak dla mnie, ale nie powiem - efekty się pojawiły! Potem wakacje, przytyło mi się troszkę. Nic z tym nie robiłam, bo po prostu mi sie nie chciało. Była to niechęć z lenistwa, czystego, okropnego lenistwa. Nie czułam się dobrze w swoim ciele, OJ NIE! Nie zawsze byłam "gruba". Kilka lat temu miałam całkiem dobrą figurę, ale co roku, wraz z wyjazdami na wakacje zaczęłam tyć.
5 tygodni temu znalazłam p90x. Program stworzony przez cudownego, umięśnionego i charyzmatycznego faceta. Od 3 tygodni ćwiczę regularnie 6/7 razy w tygodniu. Niestety nie mam jakichś zdumiewających efektów, bo w tym czasie zdażyło mi się zjeść coś "niezdrowego", ale jestem zadowolona ogólnie, bo czuję się lepiej.
Jutro napiszę więcej, bo już i tak się rozpisałam, mam nadzieje, że nie potraktujecie tego "bloga" jakoś bardzo krytycznie. Zapraszam do czytania i komentowania, pocieszania oraz dawania mi przysłowiowych "kopów w dupę" dla motywacji.
Miłego wieczoru! :*