mój zaciech :(
w sumie od początku tygodnia jest zdecydowanie dziwnie.
przez chwilę wszystko zaczęło zmierzać w odwrotym kierunku, niż miało.
narazie jest w miarę ok.
odliczam godziny do ferii.
2 tygodnie ucieczki od tutejszych problemów.
i znając niepewość niektórych sytuacji, popadanie w następne problemy.
takie życie.
i dalej meczy mnie pewna piosenka, którą zastępuję sobie inną.
( nagłe próbowanie odschizowania się...)
the kill.
http://www.youtube.com/watch?v=qF1wZQzpeKA
<33
Zawsze trzeba wiedzieć, kiedy kończy się jakiś etap w życiu. Jeśli uparcie chcemy w nim trwać dłużej niż to konieczne, tracimy radość i sens tego, co przed nami.
nie mam co pisać.
nie mam weny.
do niczego.
pzdr dla wszystkich ;*
( no...)
coś Ci powiem wierzę tylko tobie, spróbuj tak jak ja.
eh.