'Może trochę schudniesz.?'
Nie mam już co dodawać.
Zdjęcie zrąbana tak jak i nastrój.
||||Wszystko byłoby spoko,
gdyby nie wspomnienia, które przyszły wraz z lekcją j. polskiego.
Po co P. Grabowska dała tak durny temat na opowiadanie.?
Właściwie, to opowiadanie było bez tematu i...
i bez jakiś konkretnych zasad,
ale wystarczyło to co mówiła, ten związek frazeologiczny.
Pogoda za oknem przy którym na moje nieszczęście siedzę,
ta górka....i moja wyobraźnia.
I moja głowa, która już od tego pęka.
I jeszcze ta kolejna lekcja, która już mnie całkiem zabiła.
Nie rozumiem czemu kiedy już wszystko wraca do normy
i kiedy już wszystko się układa. Nagle musi zdarzyć się coś,
co wszystko spierd*L.I to jest przytłaczające.
Mam wszystko, a przynajmniej tak sądziłam,
do momentu kiedy stało się możliwe coś, o czym już zapomniałam,
bo byłam pewna, że to już stracone. Teraz chciałabym, żeby to nie wracało.
Albo żeby wróciło już dużo wcześniej, bo wtedy wszystko rozegrałabym inaczej.
Teraz to będzie się za mną ciągla, a ja nie wiem co zrobić i nie wiem jak sobie poradzić.
I.....czy wogóle dam sobie radę.
Czemu ludzie potrzebują tyle czasu na zastanowienie, a kiedy już dojdą do jakiegoś wniosku
jest za późno.....?Czemu nie ma urządzeń, które cofają czas.?
Czemu to wszystko jest takie skomplikowane.?||||
I jeszcze to....-, 'bo schudłabys może.?'
Kompleks.?
A ta no.....fu, fu, fu ;|.
Dezerter z Jólózkiem.?<3