Dodaję takie fchuj piękne zdjęcie tylko po to, by napisać notkę, co jest równoznaczne z wyciszeniem się, bo jestem trochę, powiedzmy, rozkojarzona. Także no, poszłam o 19, tam gdzie miałam iść, do czego wszyscy mnie namawiali. I co? Nie żałuję, a wręcz się bardzo cieszę. Było bardzo, bardzo, bardzo miło. I nawet mi burza nie przeszkodziła. Dowiedziałam się też, że załzawione oczy to objaw szczęścia, hihi. Chociaż ja nadal wmawiam sobie że to od tej piekielnej świeczki. A do tego rzadko widzę tylku JP jednego dnia. Miałam do nich podejść, żeby mieć więcej znajomych na fejsie, ale wiecie, stwierdziliśmy że skoro są tacy dobrzy z chemii (kwaskwaskwas) to lepiej z nimi nie zadzierać :D No i trzeba dodać że kilka razy chciano mnie wepchnąć pod samochód, ale po obietnicach, że będę już grzecznym aniołkiem uchodziłam z życiem :> Plus, jeszcze jedno. KOCHAM SMSY OD MAMUSI WYSYŁANE W BARDZO ODPOWIEDNIM CZASIE! <3