Moje życie zaczyna niebezpiecznie przypominać jakąś chorą telenowelę.
I to w wielu aspektach - poczynając od tych mega głupich, przez śmieszne, zapadające w pamięć, tragiczne i tajemnicze. Full service in one life.!
Ahh, tylko do mnie nauczycielka angielskiego może dzwonić na koncercie ( "HALO! Meghan, ja cię nie słyszę, mówże o co ci chodzi!! <chwila ciszy> O, przepraszam, tak, dzień dobry proszę pani..." xd), a potem zadzwonić z drugą wiadomością, iż będę miała dodatkowe lekcje z facetem, który potyrał mnie równiutko. Milusio ^ ^
Moje "Carpe Diem" co do AIDS zostało zapamiętane. xd
a pewna akcja ze szpitala na zawsze pozostanie w pamięci mojej i taty... Dobrze, że osoba, którą ją spowodowała, o niczym nie wie. xd Bo bym więcej z domu nie wyszła. xdd
Ahh. Life is strange.
Sayo. ;*