Skaczę po pokoju i szaleję, podśmiechując się z najbardziej zwariowanego człowieka jakiego znam.
Przypomina mi się zeszłoroczny pierwszy ślizg, którego namiastkę widać na tym zdjęciu.
Ukochany mroźny zapach i ziąb drapiący w gardło nakręcają ooooogromne smaki na coś więcej.
Zabierz mnie, zabierz mnie do tamtego 4 grudnia.... :)