Wpadłam podsumować pierwsze 3 tygodnie studiów i pochwalić się MOIM urodzinowym tortem.
Tak więc:
Tort miał być w kształcie dyni halloweenowej jako że urodziny obchodzę w Halloween, ale temat został źle przedstawiony przez moją mamę Pani w cukierni, która usłyszała, jedynie, że ma zrobić tort w kształcie dyni.
Zresztą, co za różnica, dynia była, podobała mi się, smakowała wszystkim;]
Tak więc, zostało mi jeszcze jakieś 5 dni gładkiej skóry, jako że pierwsze zmarszczki pojawiają się po 19stych urodzinach - podobno.
Ale, po co się przejmować, po coś w końcu wymyślili botox i wszystkie te kremy z kolagenem nie? xD
Jeżeli chodzi o studia to generalnie jest fajnie, mimo, że większość ludzi z mojego kierunku jest dość dziwna, ale może to ja nie nadążam za światem, bo jestem tylko małą dziewczynką z małego miasteczka.
Profesorowie są specyficzni. Od takich którzy swoje przedmioty traktują na luzie i nie każą nam wkuwać na pamięć wszystkiego, przez takich którzy wymagają od nas, ale ze zdrowym rozsądkiem, po takich którzy są bez pamięci zapatrzeni w swój przedmiot i na jednym wykładzie mówią tyle, że zapisujemy 5 kartek (!) A4.
Mam 2 wielkie księżyce pod oczami, po części przez zatrucie, które dopadło mnie tydzień temu, a częściowo przez naukę do pierwszego w życiu kolokwium i to w dodatku z przedmiotu, który najłatwiejszym nie jest.
Ale nic, nie będę tracić czasu na marudzenie, idę po herbatkę i siadam do zoologii bezkręgowców, przede mną jeszcze sporowce i orzęski.