Zdjęcie z koncertu z końca sierpnia.
Na uczelni jestem i będę najlepszy oczywiście.
Jestem zbyt zmęczony, aby spać. Odczuwam zmęczenie każdego pojedynczego mięśnia, szum w uszach, ciężkość stutonowej spiżowej głowy i nieważkość dłoni wypełnionych helem. Dobrze by było się w końcu nie obudzić.
Czego się nauczyłem? Podobno każde przybliżenie obarczone jest błędem, a inteligencja to umiejętność radzenia sobie w sytuacjach nieznanych lub niesprecyzowanych. Problem polega nie na tym jak ja reaguję, polega na tym że reaguję. To tak jak rozważanie kwestii tego czy lampa jest zwierzęciem roślinożernym czy mięsożernym. Potrzeba nowych definicji (zdefiniuj "zwykłe" wtedy porozmawiamy), nowych schematów zachowań, nowych słów, nowej logiki. Jestem głupi. Nie wiem całej masy rzeczy i nie uczę się na błędach. Jedyną reakcją, którą mam wszczepioną we mnie zawsze była ucieczka. Chciałbym tylko nadmienić, że cytrusy wyglądają jak wybuchające gwiazdy. Nie wierzę w gwiazdy. Wierzę w czarne dziury (oczy niczym dziury). Jeśli uwierzyć w mnie dość mocno, można doprowadzić się do tego stanu rozszczepienia świadomości, przekłamania osobowości i...nagle...nie ma mnie. Skłamałem dziś tyle razy i z taką łatwością, bo uważam to za świetną zabawę. Kreuję się, ja, własnymi kłamstwami, na kogoś kto jest postrzegany, lepiej. To banalne. Po prostu. Nikt mnie nie zmusił, nie miało to istotnego wpływu na moje życie, chyba nawet nikogo tym nie skrzywdziłem a nawet jeśli to co z tego? Nie muszę być już sobą, nie muszę być nikim. Po prostu to lubię. Kłamię i przestałem pisać.
Bezstronny, analizujący czynniki ryzyka, precyzyjny obserwator powiedziałby mi, że powinienem odwrócić się, przegryźć przez najbliższą ścianę a potem uciekać (dać się wessać w czarną dziurę, rozciągnąć od początku do nieskończoności, stanąć na powierzchni i patrząc do przodu ujrzeć własne plecy, bo wszystko się zwinęło w spiralę, skręciło, wwierciło, zawirowało, wzburzyło spieniło i teraz wisi nade mną i opada, ocieka na mnie przepala się przez czaszkę i wsącza kropla, za kroplą, po kropli, kroplami ścieka i zaciekami obmywa rozum i myśli) dzień i noc, dzień i noc, noc i dzień i byłoby to wyjście mądre i słuszne. Poprawne. Rozumiesz. Poprawne. Poprawne. Zawsze należy postępować słusznie, cokolwiek to znaczy.
Nie chcę się przyznać, że myślę. Nikczemnie i na daremno, więc po prostu się nie przyznaję.
teraz wszyscy
zgodnym chórem
wypełniamy
czarną dziurę