To już trwa ponad 4 lata. Wiecie co jest najśmieszniejsze? Najśmieszniejsze jest to, że na początku ślepo wierzyłam w to, że to kontroluję. "Mogę przestać, kiedy zechcę." Na początku nie chciałam. Było tak cudownie. Później nawet już nie bolało. Irytowało mnie to, więc robiłam tego więcej i wbijałam ostrze głębiej. Najczęściej wtedy, kiedy nie mogłam kontrolować jakiejś sytuacji, następnie, gdy byłam smutna, wtedy, gdy się denerwowałam albo chciałam odreagować stres. Pomagało mi. Gdy bylo "po", miałam wrażenie, że całe zło ze mnie wypłynęło i już nie wróci. Najgorzej było dzień później, kiedy czułam się źle z tym, że znowu mam pocięte ręce, nogi, brzuch. Obiecałam sobie, że już nigdy tego nie zrobię. Tak minęły te cholerne 4 lata. Minęły na zbyt wielu emocjach i kolejnych kłamstwach, że to już "ostatni raz". Ostatnio nie potrafię tego kontrolować. Robię to z przymusu, nie dlatego, że chcę albo, że mi pomaga, tak jak kiedyś. Czuję się jak narkomanka. Chyba mogę to w jakimś stopniu do tego porównać. Jestem uzależniona. Chcę więcej i więcej... a nie chcę już. Nie wystarczy mi jedna kreska, pojedyncza kropla krwi albo lekkie zaczerwienienie skóry. Mam ochotę od razu pociąć całe ciało i patrzeć na to jak ocieka krwią. Próbowałam pozbyć się ostrych narzędzi, nie mieć ich w zasięgu wzroku, ale nie da się. Byłam sama w domu, a na stole leżał nóż. Idealny do tego typu wyskoku. Niezbyt długi, bez ząbków, z czarną rączką, ostry i chyba najistotniejsze... miał szpiczasty czubek, który wchodził w skórę, jak w masło. Wystarczyło wbić go w rękę i pociągnąć go w dół lub górę. Jestem słaba. Nie daję sobie z tym rady. Ciągle myślę o tym, aby się okaleczyć. W poniedziałek matura. Czytałam streszczenie, ale nie do końca, bo w głowie cały czas siedzi głos i krzyczy "zrób to, musisz, będzie lepiej". Krzyczy tak od rana, a ja mam wrażenie, że za moment oszaleję, więc usiadłam i piszę to, aby się czymś zająć. Nie wiem, co mam robić, jak żyć. Sama nie dam sobie z tym rady. Mam powiedzieć rodzicom? Jak? Na pewno się na mnie wściekną. Tylko, że ja nie chcę tego robić. Nie chcę mieć tych wszystkich blizn, nie chcę nowych. Chcę z tym skończyć, ale potrzebuję pomocy. Nie wiem, co robić.