Gdy jest źle między nami myślę o byłym.
Nagle przypominam sobie te wszystkie piękne chwile. I zastanawiam się czy w głebi serca nadal go kocham... I myślę że tak, że go kocham.
Mimo tych wszystkich ciosów zadanych sobie przez te ostatnie pňł roku naszego związku to niewątpliwie była miłość mojego życia. To prawda że taka miłość zdarza się raz na całe życie. Tylko jeden jedyny raz można tak kochać. Do szaleństwa, do utraty tchu, za wszystko i mimo wszystko. Tylko raz w życiu można poczuć te motyle w brzuchu...
Reszta związków to tylko głos rozsądku.
Przecież muszę jakoś "lepiej"ulożyć sobie życie.
Gdybyś tego nie spieprzył dalej mielibyśmy te motyle w brzuchu..my naprawdę po tych kilku latach dalej patrzeliśmy na siebie z ogromem miłości i a ja dodatkowo z nadzieją że się ogarniesz chłopie...
Niestety. Czas płynął, byłam coraz starsza i czas było myśleć poważniej o życiu.
Pojawil się mój obecny mąż.
Poukładany. Twardo stąpający po ziemi. Myślałam wtedy że on pomoże mi to życie moje jakoś ogarnąć. Postawić jasne cele.
To był bardziej głos rozumu niż serca.
Miłość przyszła z czasem... Kocham go, ale to już nie to samo... Zupełnie jak w tej piosence... Nic już nie jest takie samo. On się zmienił i ja też. Gdzieś zgubiliśmy się w tej gonitwie za pieniądzem. Nie ma między nami nici porozumienia.
Nie jest moim przyjacielem. Nie jest moim spowiernikiem. Jesteśmy dla siebie obowiązkiem. To on stłamsil we mnie instynkt macierzyński. Nie jestem w stanie stworzyć z kimś nowego życia kto nie pomagałby mi w jego wychowaniu... Nie wiem czy potrafilabym dać temu dziecku miłość wiedząc że on nie będzie angażował się w rolę ojca... on mówi że przecież będzie dbał o to dziecko. No tak... chyba tylko finansowo. I co człowieku, dziecko by ryczało a Ty byś właczył sobie grę i założył słuchawki żeby go nie słuchać ? Dziecko by chcialo isc z ojcem na spacer i co byś powiedzaił: idź z mamą. Tata był cały dzień w pracy a mama siedziała w domu i nic nie robiła. Jasne w domu się wszystko samo robi. Chyba dostalabym depresji jakby mialo tak wygladac moje życie.w nocy wstawac do dzieciaka od rana siedziec z nim, karmić, bawić, zmieniać pieluchy. Gdzie czas na pranie, sprzątanie, obiad, zakupy?
Gdzie czas dla mnie , na obejrzenie ulubionego serialu, przeczytanie w spokoju książki ? Gdy obok ryczy dzieciak... Tatuś się nie zajmie, bo musi odpocząć po pracy i musi pograć w spokoju.
Powie: "zajmij się swoim dzieckiem bo ryczy", nic przez cały dzień nie robisz to się dzieckiem chociaż zajmij"...
Nieeee, tak nie wygląda moje życie ale raczej taka czeka mnie przyszlość.
Nie wiem już sama, nie chcę dziecka bo chcę być :
A)niezależną finansowo kobietą
B)nie mam instynktu
C)nie chce spedzic reszty życia jako kura domowa
D)nie mam odpowiedniego partnera z ktorym moglabym miec dziecko
E) Jestem egoistką
F) macierzyństwo to nie moje marzenie.
Wydaje mi się że to wszystko co wymieniłam składa się na to.
Czego ja tak właściwie chcę od życia?
15 LIPCA 2019
30 MARCA 2019
30 MARCA 2019
29 MARCA 2019
18 LUTEGO 2019
17 LUTEGO 2019
10 LUTEGO 2019
29 KWIETNIA 2018
Wszystkie wpisyInni zdjęcia: Nad morzem slaw300BARWINEK POSPOLITY xavekittyxJa nacka89cwaJa nacka89cwaZ synem nacka89cwaJa nacka89cwaJa pati991Ja pati991Ja pati991Na zamku pati991