jeszcze dwa lata temu byłam grzeczną dziewczynką, pilnowali mnie, gdy jadłam; mówiłam sobie - tak trzeba, przecież muszę jeść, jestem za chuda, 5 minut później - ty gruba krowo, zobacz jak ty wyglądasz, więc wkładałam palce do gardła i nikt nic nie wiedział, udawali, krzykiem przekonywali przecież jestem chora, czasem muszę
więcej na wadze i przestałam pić wodę, nie chciałam się zabić, ale pamiętam te słowa, one były wszędzie, na każdej stronie pamiętnika, wypisane nawet na nadgarstkach
wolę umrzeć niż przytyć
długie linie i ich dusze, pociągałam umiejętnie za sznurki, na początku to lubiłam, wiecie? mówiłam nie krzywdzę ich, ale w końcu mnie widzą, nie dostrzegałam łez i oddalania się od siebie
czemu jestem smutna? chciałabym powiedzieć straciłam kogoś bliskiego, teraz mi przykro, ale nie miałam nigdy bliskich, nie umiem kochać, ale nie bawię się ludźmi, pokazuję im rzeczywistość, ostrzegam przed sobą, oprócz mojego ojca chyba nikt nie ma do mnie żalu, tak myślę
to nie ma sensu
---
jestem tu i teraz
w swoim świecie
udaję
może to tylko brednie
---