napełnij mi wannę gorącą wodą pisałam i bez pukania otwierałam drzwi do (naszego) mieszkania do którego nikt nie wchodził pukając, a każda wolna przestrzeń była zapełniona butelkami od wina, whisky i naszego ulubionego martini. Pamiętam dzień kiedy późnym popołudniem otorzyłam te kurewsko ciężkie drzwi i nie udolnie zapalając światło w ciemnym korytarzu usłyszałam Ciebie łkającego. Twój widok całkowicie mnie rozczulił. Nie zapłacone długi i rachunki. Kokainowy głód. Ucieczka? jeszcze jedna brudna robota do odwalenia! brakowało Ci na to sił. Całuje Cię czule i wychodzę.
Wracam, z rozmazanym tuszem i podartej koszuli. Zapas heroiny uzupełniony. Pyk! cudowny strzał. Odpłynęliśmy we dwoje...