Im człowiek starszy tym więcej pytań sobie zadaje, a na które odpowiedzi nie potrafi udzielić. Wpadając w taki stan, chciałoby się rzec beznadziejny, szuka się drogi, którą można by uciec. Problemem staje się fakt, który rejestrujemy po chwili - nie da się uciec. Poza tym, ile można uciekać od problemów? Ile razy człowiek chowa się przed odpowiedzialnością i konsekwencjami? Staje się to tak nagminnie stosowane, że przestajemy szukać innych rozwiązań i staje się to dla nas, swego rodzaju, czymś normalnym.
Mówię sobie, od dłuższego czasu, "czas się za siebie wziąć", ale ilekroć to robię, moja postawa i styl bycia szybko mi to wyperswadowuje i kończy się na kilku pierwszych próbach, szczątkowych sukcesach, by zakończyć na bolesnym upadku i powrotu do depresji.
Czas leczy rany? Być może, ale tylko te czysto fizyczne. Psychikę nie tak łatwo się leczy. A może to tylko ja jestem takim sentymentalnym idiotą? Kimś kto przedkłada dobro wspomnień nad siłę teraźniejszości. Nie, nie żyję przeszłością, ale często daje o sobie znać, co skutkuje poważnymi konsekwencjami. Nauka na własnych błędach? Pierwszy raz to błąd, przypadek, każdy następny to świadoma decyzja i to mnie najbardziej dołuje. Wiem, że robię źle, a jednak wciąż popełniam te same głupstwa...
"Nie ma czegoś takiego jak dobro czy zło.
Dobrzy zabijają zło w imię dobra.
Ale popełniają przy tym zło - zabijając.
Czym więc jest owe dobro?"
Często padające pytanie. Jak rozumieć pojęcie dobra i zła? Ten krótki cytat pokazuje nam jak paradoksalne są te określenia... kogo?... czego?... Człowieka? My, jako ludzie, nie jestemy Bogami. Rządzimy się takimi samymi prawami co wszystkie inne istoty, dlaczego więc spora część populacji uważa się za kogoś... lepszego od innych? Ot, tajemnica której nie zna nikt.
"- Gdy nie byliśmy razem, byłeś z innymi kobietami?
- Nie.
- Ani razu?
- Ani razu.
- Głos Ci nawet nie drgnał. Nie wiem więc, dlaczego Ci nie wierzę.
- Myślałem zawsze tylko o Tobie.
- Teraz wierzę."