witam serdecznie, jestem tak napełniona pozytywną energią że nie mogęęę! od rana mialam zjebany humor, serio, byłam w kościele, byla moje 'przyjaciołki', ja do nich sięuśmiecham a one stojąza mnąi mnie tyrają, ok zawszze spoko :) potem humor trochę poprawiła mi ciocia <3 uwielbiam ją!! potem pojechała, ja poszła spać, chyba choroba mi powraca, potem przyjechał tata, pojechał i ja poszłam poćwiczyć- 5x z mel b i jestem takdumna z siebie, pot się dosłownie lał ... ale za tohumor mam teraz zajebisty i nikt go nie popsuje! :)
bilans:
sniadanie: jajko na twardo i 2 wasy posmarowane masłem
2 śniadanie: pół kefiru 0% truskawkowego i jabłko
obiad: 2 łyzki duże ziemniakow, 3 schabowe z fileta /no zjebalam z tym wiem/ i 3 ogorki kiszone
podwieczorek/kolacja: 3 kawałki ciasta balowego
aktywność:
rozgrzewka, rozciaganie z Mel B
5x nogi z Mel B
po aktywności wypilam pozostałe pół kefiru :)
jutro nie idę do szkoły, az do srody <3 lubię to chociaż juz widzę ile mam nadrabiania ;| poza tym jestem ciagle zamyslona nad jedna sprawa i niewiem co robić, może Wy mi doradzicie? mianowicie od wrzesnia pracowała u takiej pani, moja kuzynka u niej pracowala ale ona sie przeprowadzila itd bla bla... przez nia mozna powiedziec ze nie mam zycia. jeste ciagle zmeczona, nie mam czasu dla bliskich, kloce sie z mama /nastawia mnie przeciw niej/ umowa byla taka- wyprowadzam psa codziennie, w week sprzatam jej dom, ido widzenia, tymczasem ja robie mase innych rzeczy...chłopak na ktorym mi chuj zalezy tez sie doe mnie odwrócił.... i ona razem ze swoim przyjacielem stawiają mi wycieczkę do Paryża. w sobotę moja mama zadzwonila podziekować itd i powiedziala ze dziekuje im obojgu .... jaka ona mi zrobiła awanturę ... niewiem nie będę tu pisać szczegółów, ale wyszłam od niej z płaczem. postanowilam ze odchodzę. w srode jej to oznajmilam, a ona ze nie moge, ze jej syn sie przyzwyczail, pies tez i ona, ze nie bedzie umiala zaufac nowej osobie, co ona powie swojemu przyjacielowi ... dała mi 4 dni do niedzieli włącznie abym sie zastanowila i ona zadecydowala zamnie (!) ze bede przychodzic 2x w tygodniu a po egzaminach normalnie. zreszta powiedziala mi ze ona niewie dlaczego ja jestem tak zmeczona, tylko wyprowadzam psa i sie ucze a niektorzy maja jeszcze basen itd ... no szlag mnie trafil! moze chcialabym wyjsc gdzies ze znajomymi, zabawic sie? ale nie moge bo oczywiscie ona musi wyjsc sobie. i ja bede stac za tym ze chce zrezygnowac. chce zaczac wszystko od nowa, z nowym, zdrowym stylem zycia, bez zobowiazan wobec kogos itd... tylko boje sie ze ona tego nie zaakceptuje. ;/
przepraszam za mój wywód, po prostu nie mogłam... ale chcę to zmienić, chcę!
Miłego i chudego tygodnia życzę <3