Zanim odjedziesz...
Gdy jesteś bez miłości, pakujesz się w nowe problemy.
W każdej kropli łzy zapisujesz kolejną informację z życia.
Rodzimy się z nierównymi szansami, a walczymy z tym samym.
Alkohol, narkotyki to zwykłe trucizny do tracenia kontroli.
Jedyne co w końcu czujesz to nerwobóle, kłucia i bezsenność.
To co masz to zero współczucia, zimny świat i marzenia, żyjące tylko w snach.
Przepraszam Cię za złe, że miałem wszystko gdzieś, za łamanie serc, praw,
kłamstwa, oszczerstwa, że marnowałem talent, za przekleństwa, że pożądałem inne,
że chciałem więcej i więcej i że prawie umarłem.
Ale wczoraj śnieg długo pruszył mi na ręce, księżyc mroził, świecił i słuchał mojej poezji.
Czytał ją gwiazdom, opowiadał jak patrzę z nim na Ciebie, gdy śpisz.
Świat Cię opuścił, a ja Cię nie opuszczę.
To cudowne, móc tak złościć, godzić, chodzić, biegać, spacerować.
Dziękuję Ci za wszechświat, za to co czuję, widzę, wiem, za to że byłaś cierpliwa.
Modlę się za Nas.
Kocham Cię, a Ty jedź.