Wykorzystanie jakże starego eye-linera i tuszu do rzęs.
Mój dzień rozpoczął się o godzinie 12, gdyż do 2 nad ranem rozmawiałam przez telefon z Ver. O tak. Wszystko jest cudnie, jadę z rodzinką do tzw: Miodzio marketu, tj. Super market z wielkim transparentem koloru miodu, ot co. Moja mp3 padła, muszę zaopatrzyć się w coś nowszego, czyli iPod, o który mogłabym się zabić, dlatego dzisiaj spróboję namówić rodziców na drobny zakup. Człowiek jest biedny, nie mogąc słuchać muzyki w odosobnieniu, mając do wyboru tylko odtwarzacz CD i wierzę HiFi, mającą basy niesamowicie głośne. Sprobojemy, zobaczymy. Moją zgrozą jest nadchodzące spotkanie z kolegą, który, o zgrozo, jak najbardziej przypomina mi pana Edwarda ze Zmierzchu. Denerwują mnie także komentarze, jak uzyskałam owy efekt. Polecam google i troszkę cierpliwości, oraz umiejętność zrozumienia języka angielskiego, i wszystko stanie się jasne. Mój monolog dobiega końca, a jeszcze dedykacja przed nami.
Dla panny Szyszalskiej, tj. Natalii.