Artyści.
Może warto byłoby się dobrze zastanowić, zanim zachce się być w przyszłości ARTYSTĄ.
Nie plastykiem,
nie technikiem,
nie fotografikiem
ale artystą.
Artysta tworzy z serca. Aby mogło coś powstać, musi się znaleźć to w jego sercu.
Aby coś w sercu zaistniało, musi być mocne, najlepiej tajemnicze, niezrozumiałe (nawet dla autora) i najlepiej gdyby było negatywne, smutne, przygnębiające.
Dlatego właśnie wytwarza się cholerne poczucie, że jest się samemu na jakimś zapomnianym pustkowiu. Że żyje dla siebie a ci, którzy są mu bliscy, mają kogoś jeszcze bliższego, a on staje się niczym. Mimo słów, które słyszy, które czyta.
I wtedy pojawia się cholerna wena. Z jego negatywnych myśli, z jego smutków, z jego łez.
Wena, która sprawia, że reszta ludzkości cieszy się z estetyki, która jest skutkiem nieszczęścia wewnątrz serca artysty.
trzeba było się
poważnie
kurwa,
zastanowić.
ha. niemójwybór,pa
a czy ja, nie mogłabym tak zwyczajnie żyć, bez strachu, że ktoś będzie ode mnie lepszy, że pobije mnie w dokonaniach i stanę się niczym nawet dla pustej publiczności?