Piękne z siostrzenicą :)
Dzisiejszy dzień był na tyle długi, że myślę jakby nie był jednym dniem.
Obudziłam się u Dominiki, odebrali mnie dziadkowie. Odwiedziliśmy cmentarz, zapaliłam znicz Maksowi, nienawidzę tego wspominać zawsze jak tam jestem wychodzę z łzami w oczach. Całkiem dobre popołudnie u Zarzyka, strasznie dużo się działo. Zaczynając od śmiania się wszystkiego, natykając na leżenie na łóżku, a kończąc na życiowych rozmowach w kuchni. Całkiem nieźle nam poszło. Jakimś magicznym cudem dotarłam do domu.
Wieczór spędzony również miło na rowerkach najpierw w towarzystwie Kucziego, później Kucziego i Seby :)
Mimo wszystko zawsze razem.