Taak, czas na relację z wypadu do Szwecji ;)
Polska a Szwecja:
1. Autobusy-to jest środek lokomocji, którego rozkminić nie mogę :). Jadąc do centrum kierowca wyrzucił nas z autobusu, nie wiadomo dlaczego [?]. Chyba chodziło o tłum ludzi ale szwedzkiego nie znam :D. Wsiedliśmy do innego i próbujemy tym łamanym angielskim wytłumaczyć, że kierowca nas wywalił.
2. Kupno biletów-taaaak, byli i tacy co ani be ani ce po angielsku :D. Koleś daje 100 koron, kierowca wydaje reszte. Facet nie zakumał i daje kolejne 40 koron :D i mówi: trochę angielskiego to ja znam, przecież w wojsku byłem to rozumiałem, że step back to krok w tył a reszta to kur* reszta, tego w woju nie było, a nie mi jakąś chińszczyzną zajeżdża :D
3. Powrót autobusem-daję 40 koron w monetach na bilety (z czego 10 koron wrzucił sobie do własnej torby :D). Bilet nie wyskakuje. Czekam i czekam. Nie wiem o co chodzi, gapię się na kierowcę i czekam aż cokolwiek z siebie wydusi. Nareszcie wydał z siebie jakiś dźwięk-wait wait wait ! wyciąga swój portfel i daje w papierkach 40 koron. Patrzę się na niego-co jest teraz [?]. On mruga okiem, więc biorę kasę i siadam stresując się bo nie wiem czy tu są kontrole czy nie :O.
4. Pedantyzm najwyższego stopnia-każdy bierze worek z maszyny (za free, nie to co u nas bo jak by były za darmo to żule by sie zainteresowały) i rękoma przez ten worek zbiera delikatnie mówiąc odchody swojego pieska.
5. Tysiąąąące rowerów-oczywiście nie przypiętych-jest w czym wybierać :D, nawet samochody zostawiają z otwartymi drzwiami ;)
6. Same chore dziadki śpiochy-wstają razem z otwarciem sklepów-godzina 12 :O (fajnie im) i miasto zamiera o 16-kiedy sklepy zamykają. Co drugi o wózeczku chodzi i każdy jest 5ciokrotnością mojej objętości :D
what else? party na promie-bujało tak że tańczący wpadali na siebie co chwilę z jednej na drugą stronę :D
PS. Chcialabym zarabiać w ich walucie :D
;*
P