naprawdę wierzę w to, że nastał czas zmian. i nie są to takie zmiany, o których mówi się po każdej życiowej porażce, a później i tak się nic nie zmienia. wierzę, bo widzę - bo czuję - bo wiem. jest inaczej.
znalazłam i zaakceptowałam spokój. nie oczekuję już nic więcej ponad to, co mam. od wieczoru przy piwie wolę kilka godzin z dobrą książką, od poranka na kacu - rześkie wstawanie jeszcze przed budzikiem po nieźle przespanej nocy.
doszłam do tego drogą prób i błędów. jest lepiej. nie jestem roszczeniowa bądź niepewna swoich zalet i walorów. nauczka, ten wielki prztyczek w nos, który dostałam na kadrówce sprawił, że nie chcę niczego innego niż właśnie świętego spokoju. nie zazdroszczę. nie pragnę być inna, lepsza, piękniejsza; chcę tylko, aby to, co ty nazywasz starczym życiem, monotonią i nudą, a ja spokojem właśnie zagościło w moim życiu jak najdłużej. owszem, może wiele mnie omija, może nie spełniam się w stu procentach, może stoję w miejscu, ale właśnie teraz.... teraz jestem spokojna.
spokojna, spokojna,
wyciszona
a tego bardzo potrzebowałam po wszystkich problemach, przez które musiałam przejść bez oszukiwania.
spokój.