mam pustkę w głowie - wypieram wszystkie myśli przedkadrówkowo, nie chcę myśleć, analizować, roztrząsać, a chyba możesz mi uwierzyć na słowo, że mam tysiąc plus jedna myśl w głowie, każda tak samo głośno krzyczy w nocy, nie daje mi spać - zwłaszcza, gdy jest tak duszno i parno, wtedy dopada Cię bezsenność i nagle łapiesz się na tym, że tysięczny raz analizujesz te same sytuacje, w środku swojej głowy, i mimo że masz już dosyć, chcesz tymi myślami chcesz wymiotować, to sen nie chce nadejść, a ty leżysz i myślisz, myślisz, myślisz.
u mnie dużo pracy; wyrabiam cały etat i nadgodziny. przez to kuleje moje życie towarzyskie; czuję się /kolejny raz/ jak czterdziestolatka, kursująca między domem a pracą. wpadam w rutynę, a mam zaledwie lat dwadzieścia.
i za 3 dni praktycznie wyjeżdżam na kadrówkę. chyba wiesz co dzieje się w mojej głowie, ale tym razem nie jadę tam z obietnicami złożonymi samej sobie, że nigdy więcej, że tym razem potoczy się to inaczej. lepiej i zdrowiej dla mnie. nie składam takich obietnic, nawet leżąc w łóżku sama w nocy, bo wiem, że nie warto. chcę wyjść z tego z twarzą, tak dla siebie właśnie samej. zero obietnic, zero wyrzutów sumienia, bo uznałam, że właśnie nakładanie na samego siebie ograniczeń, granic jakichkolwiek o jakiejkolwiek sile a następnie przekraczanie ich - czy to małym paluszkiem u stopy czy całym sobą - powoduje wyrzuty sumienia. nie to, co obiecałaś znajomym, nie to, co znajomi, rodzina, społeczeństwo w którym żyjesz od ciebie oczekuje. nie.
chyba nie chcę opisywać tego, co dzieje się w mojej głowie teraz. bo opisywanie prowadzi do mniejszych bądź większych wniosków, wnioski prowadzą do ukształtowania się trajektorii zachowania a to do mimowolnej złożonej obietnicy w formacie .eml co prawda, ale jednak. to by stało się realnie nadchodzące.
za dużo myślenia sprawiło, że przeważnie w pewne relacje z innymi osobami wchodziłam z założeniami, które chciałam udowodnić i obalić. teraz nie chcę myśleć i reagować spontanicznie. robić to, co w tym momencie mówi mi ciało a odsuwać myśli rozumu o tym, jak niezręczny będzie poranek.