Czuję się skołowana. Już od tygodni staram się zapomnieć o Nim, staram się wyleczyć z choroby, którą jest On. Wszystko nadaremno. Próbowałam zerwać kontakt, nie pozwolił, nie udało się. Teraz robię wszystko żeby mnie znienawidził. Opowiadam o wszystkich złych rzeczach, które robiłam. Nic nie pomaga. Podobno żywi do mnie specyficzne uczucie, z którego mocy nie zdaję sobie sprawy. Podobno jestem dla niego ważna... Tylko skoro tak jest naprawdę, to dlaczego do cholery jest z nią?! Dlaczego nigdy nie będzie w pełni mój?! Co jest k*rwa z tym światem?! Co jest ze mną...