Zanikły granice, tony i sprawiedzliwość..
Wszelka radość, uśmiech, natchnienie i wiara..
Padł krzyk i płacz i ktoś cichutko szlochał i widziałąm żywe łzy ..
czekałąm w ukryciu na zbawienie..
Dałam mu tylko czas do końca papierosa ..
Bo przecież nie mogę czekać w nieskończoność
pomyślałam że to chyba koniec świata bo nic nie mogłam zrobić.
Widziałąm jak nadzieja umiera w moich rękach.. i razem z nimi
krzyczałąm i płakałam, szlochałąm i błagałam i nic ..
A na koniec wstałam i pomyślałąm...
Świat do reszty się skurwił ! Ja do tego ręki nie przyłoże ! ..