Weekend się kończy gorzej niż się zaczął..
Piątek, wporzo: lodowisko z Fajfósem, Padliną, Masicą, Jurkiem, Sują
i Kermitem, później krótki spacer :)
Sobota: zbiórka, pieczenie ciasta z laskami <3, wigilia :)
i kończąca ten dzień załamka..
Niedziela: lenienie się, spacer z Błażejem :D, a teraz DUPA!
Nie mam siły.. najchętniej schowałabym się gdzieś
i nie wychodziła stamtąd póki sytuacja się nie zmieni..
Na całe szczęście mam osobę ze zdjęcia i nie siedzę w tym sama, I <3 U!
Kolorowych.