Rozdział 12 .
" Drogi Pamiętniku
Wczoraj dowiedziałam, że mam siostrę. Dzisiaj się do Nas wprowadza ze swoim narzeczonym.
Nie znam ich , boje się "
- Już są - pomyślała.
Stanęła w przejściu między kuchnią a salonem i słuchała jakie warunki ustalają.. Był wieczór Nadia chciała pójść wziąć prysznic przed domówką u Daniela, łazienka była zajęta więc poszła poczekać do salonu. Minęła prawie godzina zniecierpliwiona Nadia krzyknęła :
- Długo ?
- Jeszcze chwila mała, a co chcesz tapetę nałożyć ? - zapyta drwiąc z Niej.
- Że co ? Wychodź i to szybko! - krzyknęła.
Kamila z Marysią nie było w domu, byli w delegacji.
W końcu wyszedł, poszła się szykować. Już zakłada buty gdy Sara zapytała :
- A kolacji to już Nam nie zrobisz ?
- I co jeszcze ? Jakbyś chciala wiedzieć w tym domu każdy sobie sam robi kolacje - mówiła Nadia.
- Tylko niedługo wróć do domu! - krzyknęła Sara.
- A co Ty jesteś moją matką , że mi rozkazujesz ? - odpowiedziała zirytowana Nadia.
Dzwoniła do Mateusza, który miał być u Niej już 10 minut temu.
- No świetnie, zapomniałam wziąć Wiki katologu - pomyślała.
Podjechał Mateusz.
- Cześć Skarbie! Wsiadaj, jedziemy.
- Poczekaj chwilę, zapomniałam czegoś z domu. Pójdę szybko.
Nadia szybkim krokiem ruszyła w stronę drzwi, weszła na górę.
Przecież gasiłam światło u siebie w pokoju- pomyślała.
Weszła do środka, a tam Sara szukała czegoś w jej rzeczach.
- Ej ,to moje. Czego szukasz ?
- Jakiegoś dobrego kremu - powiedziała ironicznie Sara.
- W moich rzeczach ?! Wyjdź stąd - powiedziała Nadia podniesionym głosem.
Sara wyszła. Nadia wzięła telefon i od razu zadzwoniła do Kamila aby o wszystkim mu powiedzieć. Kamil jej wcale nie pocieszył , swierdził że dramatyzuje.
Nadia postanowiła, że weźmie ze sobą najcenniejszą biżuterię. Schowała biżuterię do torby i wyszła.
- Co tak długo ? - zapytał Mateusz.
Nadia opowiedziała mu o wszystkim.
- Nie przejmuj się; zakładaj kask i jedziemy - powiedział.
Po 10-ciu minutach byli u Daniela. W takim towarzystwie Nadii poprawił się humor, przestała myśleć o tym co może się dziać w domu. Lecz najgorsze było dopiero przed Nią ...