Rozdział 10

Rozdział 10

Ashley wracała ze spaceru, gdy poczuła wibracje telefonu. Numer nieznany. Chwilę zastanawiała się czy odebrać. W słuchawce usłyszała głos mamy Kyle. Była jakaś szczęśliwa, a przecież nie tak dawno straciła jedyne dziecko. Pytała czy chce coś po Kyle jakieś T-shirty i inne rzeczy, które pozwolą jej pamiętać. Oczywiście, chciała. Gdy już się rozłączyła, dotarło do niej, że ta kobieta będzie babcią, jeśli przypuszczenia o ciąży są prawdziwe. Trochę obawiała się rozmowy z mamą Kyle na ten temat. Postanowiła podjąć dorosłą decyzję. Jako, że umówiła się z mamą Kyle na jedynastą dnia jutrzejszego a dziś na noc ma przyjść Rose z testem ciążowym, będzie miała prawie stuprocentową odpowiedź czy jest w stanie błogosławionym czy też nie. Do domu miała już nie całe dwie minuty drogi gdy zrobiła się strasznie głodna. Weszła do domu, odpinając psa ze zmyczy i skierowała się prosto do kuchni. Otworzyła lodówkę ale nie widziała niczego na co miałaby ochotę. W ostatniej chwili do głowy przyszeł jej pomysł otwarcja zamrażarki, z której wyciągnęła wielkie opakowanie lodów, wzięła jeszcze do tego, polewę, wiórki czekoladowe, cukierki do dekoracji, bitą śmietanę i łyżeczkę. Poszła do swojego pokoju, postawiła wszytsko na biurku i przebrała się w wygodniejsze ubrania. Wciągnęła na siebie swoje kochane błękitne dresy i czarny T-sfirt Kyle , który kiedyś u niej zostawił, wzięła jedzenie i netbooka - prezent od babci, który dostała w szpitalu - idąc na dach. Rozsiadła się wygodnie i poczuła pierwsze tego dnia mocniejsze promienie słoneczne. Sprawdziła pocztę e-mail, facebooka, twittera oraz odwiedziła swojego bloga. Tak dawno tego nie robiła. Pora wrócić do normalnego życia, oczywiście w miarę możliwości, nie zamierzała bowiem rezygnować z żałoby i czarnych ubrań. Zobaczyła idącą w stronę jej domu przyjaciółkę, więc powoli zbierając wszystkie przyniesione ze sobą rzeczy poszła otworzyć drzwi wejściowe.