My Savior
część 32
Następnego dnia od rana jestem na nogach. Jeden już straciliśmy, więc ten chcę spożytkować jak najlepiej. Tylko, że nie mam żadnego pomysłu jak. Chodzę sama po lesie w grubej bluzie Alexa, do południa, aż wszyscy nie wstaną.
-To co robimy?- pytam każdego z osobna, kiedy gramolą się z namiotów.
-Śpimy?- odpowiada Luke ziewając.
-Coś ci pokażemy.- mówi tajemniczo Alex.
Nie wiem, czym jest to coś, ale idzie się do tego wielką, cholernie stromą górą. Jeszcze gorzej jest, kiedy wchodzisz na nią z osobami, które nieraz to robiły. Cały czas jestem jakieś trzy metry za nimi. Biorę głębokie oddechy, a oni bez problemu skaczą z kamienia na kamień. Przewracam oczami. Trzeba było nie unikać tego wuefu.
Wreszcie dochodzę do reszty i moją pierwszą myślą jest, że ta mordercza wędrówka była tego warta. Stoję na szczycie góry ledwo zipiąc, ale widok jest niesamowity.
-Podejdź!- krzyczy do mnie Alex.
Więc podchodzę niemal do samej krawędzi. Daleko w dole widać błękitne wody wodospadu. Nawet tutaj słychać szum płynącej wody.
-Wow.- szepczę i jeszcze raz ogarniam wzrokiem wszystko dookoła. Las jest niesamowity. Ciągnie się, gdzie nie spojrzeć.
-Nieźle co?
Kiwam głową. Usta wykrzywione mam w wielkim uśmiechu. Szkoda, że nie zabrałam aparatu.
Cam się do nas zbliża, więc ja odsuwam się od krawędzi. Na wszelki wypadek.
-Nie mów, że chcesz skoczyć.-odzywa się. Staje tam, gdzie ja przed chwilą i mocno się pochyla. Z żołądka robi mi się supeł. Jeden mocniejszy podmuch wiatru i by spadł. Odruchowo chwytam się koszulki Alexa. Cam spogląda na moją przerażoną minę i uśmiecha się szelmowsko.
-Co by było gdybym spadł?
Nagle wyobrażam sobie jego ciało, lecące bezwładnie wprost do krystalicznie czystej wody.
-Zrobilibyśmy imprezę.- mówi Alex, a ja parskam śmiechem.
Dociera do nas czyjś przeraźliwy krzyk. Odwracamy się gwałtownie. Gina widząc naszą reakcję, wybucha śmiechem. Ona w ogóle ciągle się śmieje.
-Wariatka!- mówi Luke z uśmiechem.
Dziewczyna staje prosto, składa ręce przy ustach, po czym krzyczy w dal:
-Kocham cię Luke!
Blondyn łapie ją od tyłu i zaczyna gilgotać, a ta piszczy. Cam wzdycha głośno i robi taki gest, jakby chciał zwymiotować. Odwracam się w stronę Alexa, ale nie patrzy ani na niego, ani na szczęśliwą parkę. Patrzy się na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-No co?
Przeczesuje palcami splątane przez wiatr włosy. Przez chwilę chyba chce coś powiedzieć, ale w końcu tylko się uśmiecha i odwraca wzrok.
Stoimy jeszcze trochę na górze, a potem wracamy do naszego obozowiska. Mimo, że nie jest jeszcze wcale ciemno ani specjalnie chłodno, znowu rozpalamy ognisko. Siadamy wokół niego z kilkoma piwami, kanapkami i paczką pianek. Postanawiamy, że każdy opowiada jakąś historię ze swojego życia. Pierwsza jest Gina. Mówi o tym, jak na jej ostatnich urodzinach koleś, którego nawet nie znała najpierw podpalił w salonie stół, a potem wjechał czyimś samochodem do basenu.
-A miesiąc potem zaczęłam z tym kretynem chodzić. I tak oto siedzi tu dzisiaj z nami.
Luke uśmiecha się szeroko i macha do nas, jak do publiczności. Następna w kolejce jestem ja. No cóż& Staram przypomnieć sobie jakąś zabawną sytuację. Opowiadam historię o mnie i mojej przyjaciółce(imię Cassy nawet nie przeszłoby mi przez gardło). Próbowałyśmy się dostać na koncert w klubie z podrobionymi dowodami. Oczywiście nam się nie udało, więc moja droga przyjaciółka wpadła na genialny pomysł wejścia przez okno w łazienkach. Ona wślizgnęła się bez problemu, no ale mi musiało coś pójść nie tak. Kiedy mówię, jak zaczepiłam się o jakiś drut i rozerwały mi się spodenki, wszyscy wybuchają śmiechem. Ja też się uśmiecham do tamtego upokarzającego wspomnienia.
Następny jest Luke, ale ledwo słucham jego opowieści, chociaż inni co jakiś czas się śmieją. Wkładam ręce do kieszeni i natrafiam na jakąś karteczkę. Marszczę brwi. Wyciągam ją i rozwijam.
Czy chcesz ze mną chodzić? Zaznacz.
1.TAK 2.OCZYWIŚCIE 3.OD ZAWSZE SIĘ W TOBIE KOCHAM
Parskam śmiechem. Wyciągam kartkę do góry, żeby zobaczył, że ją przeczytałam. Pokazuję też trzy palce.
Nagle ciszę przeszywa wycie. Wycie wilka.
-Uuuu&- mówi Cam i rob wielkie oczy.- Słyszeliście? Gdzieś tu czai się na nas niebezpieczna bestia i pewnie ma kumpli.
-Przestań, Cam. odzywa się Gina i mocniej wtula się w Lukea. Na pewno jest kilometry stąd.
-Być może. Ale wilki bardzo szybko biegają. Już są w drodze, żeby nas zjeść.
-Może jak dobrowolnie oddamy im ciebie, to nam odpuszczą. mówię a pozostali się śmieją.
-Biedny Cam. Wszyscy robią sobie z ciebie żarty.
-Ja będę się śmiał, kiedy wilki będą was rozszarpywały na kawałki.
-Cam, czy ty nie jesteś przypadkiem jakimś psycholem?
Czuję, jak ogarnia mnie coraz większe zmęczenie. Nie słucham ich dalszej wymiany zdań. Zamykam oczy. Jedną z moich myśli przed zaśnięciem jest to, że każdy opowiedział jakąś historię, oprócz Alexa.