photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 27 CZERWCA 2014

Rozdział XLVII

-Możemy porozmawiać tato ?-Zapytała Rebecka, schodząc po schodach. Jej ojciec siedział przy stole, z poranną kawą w ręce.

-Chodź, siadaj.-Zachęcił, jednak nawet się nie uśmiechnął.

-Jesteście na mnie źli...?

-Źli nie, ale...Rozczarowałaś nas. Rozczarowałaś mnie i mamę...Ją również zraniłaś.

-Przepraszam...Sama nie wiem dlaczego tak się zachowałam. To wszystko jest dla mnie za trudne.

-Więc dlaczego przestałaś chodzić do Pani Evans ? Skoro sobie nie radzisz, nie powinnaś rezygnować z jej porad.

-Może i masz rację, ale źle się tam czułam. Zachowywała się, jakbym była chora psychicznie i dawała się tylko do wariatkowa.

-Powiedź mi szczerze...Tylko szczerze...-Zaczął tata.-Cieszysz się, że dla mamy znalazł się dawca ?

-Oczywiście, że się cieszę ! Bardzo, ale nie umiem tego okazać...

-Wszystko wygląda na to, że za dwa dni będzie operacja. Wszystko się może już wtedy ułożyć.-Rebecka uśmiechnęła się tylko.-Trzeba wyjść z Amandą...-Przypomniał tata, kończąc jednocześnie te trudną rozmowę.

-Tak wiem. Ubieram się i idę...Już idę.