coś napisałam dzięki katriinaa
ślicznie proszę o komentarz tu: klik, wpisując: 3
Miłość ponad życie
rozdział dwudziesty
Robię złośliwa minę, wstaję, otwieram drzwi i ponownie wskazuję jej wyjście. Wychodzi rzucając błagalne spojrzenie. Zamykam drzwi z hukiem i od razu po nich zjeżdżam. Nawet nie zorientowałam się, kiedy zaczęły spływać po moich policzkach łzy. Jak mogła? I to moja przyjaciółka? Zrobić tak dla jakiegoś chłopaka? Czuję ból, gdy drzwi uderzają w moje plecy.
- Patty! Otwórz no - mówi mama.
Wstaję, ocieram łzy rękawem i pozwalam im na wejście do domu. Mama widząc mnie w takim stanie rzuca torby, przybliża się do mnie i pyta:
- Co się stało?
- Ni.. ni.. nic - wyjękuję łkając.
- Przecież widzimy- wcina się tata wchodząc i również wlepiając swój wzrok we mnie.
- Już nie udawajcie takich troskliwych rodziców!- wybucham i uciekam do swojego pokoju. Nagle po mojej ucieczce zrobili się za słodcy. Chcę skupić swe myśli na czymś przyjemnym, ale nie daję rady. Ciągle przypomina mi się to co zrobiła Amelia. I na dodatek czuję ból brzucha i kolana. Słyszę dzwonek domofonu, ale domyślam się, że to ktoś do rodziców, zapewne z ich pracy. Zwijam się w kłębek i próbuję nie uronić łez. Na wszystkich mogłabym się zawieźć, ale nie na niej.
-puk puk -słyszę męski głos stojący pod moimi drzwiami. Okrywam się zręcznym ruchem kocem i jeszcze bardziej zwijam. Nie mam pojęcia kto to jest, ale nie mam ochoty na jakieś pogawędki. Skrzypią drzwi, wszedł do środka. Nie czuję lęku, choć znając mnie właśnie teraz umierałabym ze strachu. Już i tak jest wszystko do kitu, więc chociażby był by to jakiś morderca powiedziałabym mu: a co tam! Zabijaj. Mężczyzna szarpie mój koc, mocuję się z nim, ale jest wyraźnie silniejszy i po chwili widzę jego ciemne sztruksowe spodnie. Zdziera ze mnie koc, a ja z zamachem kładę sobie poduszkę na głowę. Namolny typ! Nagle jego dotyk na moich plecach jest jak ukojenie. Unosi moją koszulkę i wsuwa swoją ciepłą dłoń. Opuszkami palców przejeżdża po kręgosłupie co wywołuje u mnie ciarki. Zamykam oczy i wyłączam swój umysł, by czerpać przyjemność z tego dotyku. Dłoń zaczyna delikatnie jeździć po moich łopatkach. Wtedy nie wytrzymuję, ściągam z głowy poduszkę i widzę przed sobą Mike.
- To Ty? - pytam zdziwiona i od razu siadam wyprostowana.
- Spodziewałaś się kogoś innego? -pyta też wyraźnie zdziwiony.
- Ni.. Nie.. - wyjękuję choć sama nie wiem kogo się chciałam spodziewać. Przecież to on tylko w moim całym życiu zafundował mi taki masaż, a teraz go po prostu powtórzył.
- Co jest?- pyta i rozkłada ramiona na znak, żeby zaraz się w nich znalazła. Zmuszam się do pustego uśmiechu w jego stronę i po chwili już ląduję w jego ramionach. Wtulam się jak najmocniej umiem. Mam wrażenie, że ściskam, aż za mocno, ale pragnęła tego bezpieczeństwa z jego strony.
- I, że w takim małym ciałku może mieścić się tyle siły- kpi Mike. Posyłam mu złowieszcze spojrzenie i z jego twarzy znika uśmiech. Siedzi teraz bez ruchu. Po chwili Mike szarpnął mnie i już leżał na mnie szyderczo się śmiejąc. Próbowałam protestować, ale na nic były moje starania. Odpuściłam i również zaczęłam się śmiać. Co chwila to Mike, to ja miał drugiego pod sobą.