Biorę udział w konkursie, pomóżcie klikając "fajne" i komentując! klik
Miłość ponad życie
rozdział piętnasty
- Myślę, że już pora na mnie, dziękuję za tak gościnne przyjęcie mnie mówię i spoglądam na rodziców Mike. Wszyscy na mnie patrzą zadziwieni.
- Ale czemu? Zostań jeszcze!- odrzeka kobieta.
- Nie.. już nie mogę. Spakuję się tylko i za chwilę już pójdę do domu.
- Odwiozę Cię wstał Mike i pociągnął mnie za łokieć na górę. Wepchnął do pokoju, zamknął drzwi nogą i przycisnął do ściany.
- Wracasz do domu?- pyta.
- Tak.. Mike.. ja Tobie też chcę coś powiedzieć.
- Słucham?
- Ja też coś do Ciebie chyba czuję. Nie jestem pewna, ale coś iskrzy. wyszeptuję po czym zbliżam swe wargi do jego i złączam je. Mój kochany Mike.. Całuje dosłownie: bosko! Po chwili rozłącza nasze wargi, patrzy mi głęboko w oczy. Ja przechylam głowę na lewe ramię i uśmiecham się. Chłopak wypuszcza mnie z objęć i wtedy ja szybko podchodzę do szafy i zaczynam pakować swoje rzeczy. Mike ukląkł i zaczął zacierać ręce. Spakowaną torbę stawiam obok niego, ścielę łóżko.
- Jedziemy?- spytałam i stanęłam przed nim łapiąc się pod boki. Pokiwał głową na znak zgody. Wstał, zarzucił torbę na ramię i zaczęliśmy iść na dół. W korytarzu stoją rodzice jego.
- Nic nie jadłaś u nas- zamartwia się kobieta
- Ja jem bardzo mało.
To akurat kłamstwem nie jest, jem mało..
Ubieram trampki i katanę na siebie.
- Dziękuję, dowidzenia mówię podaję rękę najpierw mamie, potem tacie Mike. Wychodzę z domu.
- Czekaj tu, podjadę autem daje mi torbę Mike. Siadam na schody. Nie było tak źle, chyba moje decyzje są rozsądne.. Po chwili samochód podjeżdża po mnie, wsiadam bez słowa.
- Gdzie mieszkasz?
- Bater Street 152 odpowiadam i zapinam pas. Ruszamy. Jak rodzice zareagują? Co powiedzą? Ile będzie kar? Jak się zachowają? Gapię się w szybę. Jest tłocznie. Po kwadransie jazdy docieramy w milczeniu na miejsce. Mike gasi silnik i patrzy w moją stronę.
- Dziękuję ci za wszystko mówię, daję mu całusa w policzek i kiedy łapie za torbę on chwyta moją dłoń i szepcze:
- Kocham Cię..
Nie mogę Ci tego odwzajemnić, gdyż nie jestem pewna. Tkwimy chwilę w tej samej pozycji po czym ja speszona wysiadam z auta. Odpala silnik, macham mu ręką i patrzę jak odjeżdża. Patrzę na ogrodzenie swego domu i miękną mi kolana. Nerwowo przygryzam wargi. Stchórzyć i uciec teraz? Kiedyś i tak będę musiała się z tym zmierzyć. Otwieram furtkę i zmierzam do drzwi. Wdech, wydech.. Naciskam dzwonek. Serce bije mi jak oszalałe. Boże ratuj! Co oni powiedzą?!