ktoś kupi pro? <3
podoba się tło? :*
"Life Emily"
rozdział dziewiętnasty
- To tylko sen, Emi! Uspokój się!- wykrzykuje i przytula mnie. Byłam cała zalana potem, zdyszana. Był to najbardziej okrutny sen w moim życiu.
-Śniło mi się.. - duży wdech- że.. mama.. - przerwa na wydech- umarła.. - zaczęłam płakać.
- To tylko sen..- powtórzyła siostra.
- Dzwonili ze szpitala, polepszył się stan mamy - powiedział tata wchodząc do pokoju i lekko się uśmiechnął . Odetchnęłam z ulgą.
- Dzwoniła babcia i są w drodze do nas.- powiedział mój brat opierając się o futrynę drzwi mojego pokoju.
- Jedźmy do szpitala - zerwała się siostra.
- Emily zostań w domu, przywitasz dziadków- rozkazał tata. Nie bardzo podobało mi się to, ale nie chciałam mu robić w takiej sytuacji na złość. Wszyscy wyszli. Położyłam się na łóżko i wlepiłam swój wzrok w sufit. Usłyszałam odjeżdżający samochód. Weszłam do sypialni rodziców. Otworzyłam szafę z ubraniami mamy. Wzięłam sweter i powędrowałam z nim do łazienki. Ubrałam wytarte dżinsy i sweter mamy. Pachniał jej perfumami. Rozczesałam włosy szczotką i zbiegłam schodami na dół. Upiłam łyk soku, który stał na blacie kuchennym i wybiegłam na dwór. Poszłam na ulicę, na której leżałam z Alanem. Usiadłam tam po turecku. Jak na lato było chłodno, a wnet zimno. Spojrzałam w niebo i zobaczyłam granatowe chmury. Wpatrywałam się w nie, aż nagle usłyszałam znajomy klakson samochodu. Zerwałam się i zaczęłam biec w stronę domu.
- Emily!- powiedziała babcia wychodząc z samochodu. Przytuliłam ją.
- Babcia!- rzekłam. - Dziadek - powiedziałam przytulając mojego kochanego staruszka.
- Wejdźcie- powiedziałam wskazując na drzwi domu.
- Keen weź walizki - rozkazała babcia dziadkowi, a sama wzięła mnie pod pachę i weszłam do mieszkania.
- Czego się napijecie?- spytałam.
- Wodę z cytryną - rzekła i usiadła na krzesło. Po chwili pojawił się dziadek, postawił walizki w korytarzu i dołączył do nas. Podałam im szklanki.
- Gdzie jest reszta?- spytał dziadek
- Pojechali do szpitala- odpowiedziałam upijając łyk wody.
- Jak się czuję teraz mama?- spytała babcia.
- Lekarz dzwonił rano i oznajmił nam, że stan się polepszył.
Usłyszałam wjazd samochodu na podwórko. Spojrzałam w okno i ujrzałam płaczącego tatę prowadzącego rzucającą się siostrę. Brat oparł się o samochód i płakał. Wybiegłam z domu.
- Co jest?!- wykrzyczałam.