zachęcam do dodawania do obserwowanych, komentowania, klikania 'fajne' (odwdzięczam się) / jestem na GG pod numerem: 46062590
pomagamy tu: www.photoblog.pl/zakochanewzyciu
"Life Emily"
Wiedziałam, że muszę coś zażyć. Zadzwoniłam dzwonkiem do domu Gevina i tupałam nogami. Gevin wyszedł przed drzwi, kładąc rękę na ustach i szepcząc: Ciiiii..
- Daj mi morfinę- wyjąkałam
- Dam, ale cicho, mam gościa, ważnego, jak coś to ja nic nie mam- powiedział szeptem, który ledwo dosłyszałam. Zniknął w mieszkaniu, po chwili podał mi morfinę. Zdążyłam tylko podać mu banknot i drzwi przed nosem zamknęły mi się. Uśmiechnęłam się patrząc na ampułkę. Weszłam w jakąś ciemną uliczkę, oparłam się o mur. Popłynęła mi łza. Stałam i patrzyłam na swoją rękę w której trzymałam ampułkę. Łzy ciekły mi. Dostałam dreszczy. Wzięłam ją dożylnie. Ukucnęłam i oparłam się o mur. Po chwili poczułam odprężenie. Czułam się w tym stanie bardzo dobrze. Pomimo mego stanu przypomniał mi się dzisiejszy gość. Weszłam do domu. W salonie było głośno. Weszłam i powiedziałam:
- Przepraszam za spóźnienie. I rozłożyłam ręce w stylu jestem niewinna. Podeszłam do chłopaka siostry, ucałowałam go w policzek i powiedziałam:
- Siema szwagrze. Wszyscy wytrzeszczyli na mnie oczy. A ja ustałam koło stołu i zaczęłam się niewinnie bujać. Brat wstał od stołu, złapał za rękaw i wyciągnął na korytarz.
- Co ty piłaś!?- spytał podniesionym głosem
- Nic nie piłam, przestań. powiedziałam i oparłam się o ścianę. Położył ręce na ścianie prostopadle do mojej głowy. Spojrzał na mnie groźnie. Próbowałam mu się wyrwać, mówiąc:
- Idę do gościa.
Zaśmiał się. Przerzucił mnie przez ramię i zaniósł do mojego pokoju. Położył na łóżku.
- Zgaś to światło- powiedziałam zamykając oczy.
- O co ci chodzi?- spytał.
- Wyjdź stąd- powiedziałam i lekko otworzyłam oczy i wypchnęłam go za drzwi. Zakluczyłam je. Rozebrałam się do bielizny i weszłam do łóżka i zasnęłam. Rano zbudziły mnie jakieś rozmowy. Ktoś zapukał po chwili do drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam moją siostrę w piżamie. Bez żadnego zapytania weszła do mojego łóżka i klepnęła miejsce obok siebie. Położyłam się na wyznaczone miejsce i wbiłam wzrok w sufit.
- Co ty wczoraj odczyniałaś?- spytała łagodnym tonem. Westchnęłam. Zbierałam myśli.
- Przepraszam wyszeptałam i przytuliłam ją.
- Rodzice chcą byś przyszła na śniadanie, mają coś ci do powiedzenia powiedziała i wyszła z pokoju. Zaczęłam się denerwować. Nie mogłam opanować nerwów.Ubrałam niebieski T-shirt z nadrukami i żółte spodenki. Weszłam do kuchnio-salonu. Tata siedział przy stole z mamą i pisali coś w notatnikach. Na stole był chaos. Sok, klucze i inne pierdoły.
- Dzień dobry - powiedziałam.
- A dzień dobry- powiedzieli i zamknęli notatniki. Usiadłam się na krześle po turecku. Spojrzeli się na siebie i mama zaczęła:
- Musimy coś ci powiedzieć...
-Postanowiliśmy coś.. - rzekł tata.
Nerwowo przełknęłam ślinę. Co oni mogą postanowić?-myślałam.