Mimo wszystko cz. 71
Podjeżdżam pod wskazany przez Davida adres i parkuję tuż przy wejściu. Mój przyjaciel już na mnie czeka, oparty o ścianę z jedną ręką w kieszeni. W drugiej dłoni trzyma nieodpalonego papierosa, co jakiś czas wkładając go sobie do ust.
Rzucił palenie rok temu. Zawsze ma przy sobie fajkę, ale tylko po to, by w sytuacji stresowej mógł poudawać, że się zaciąga. Mówi, że to pomaga mu się skupić. Cóż, każdy radzi sobie inaczej.
Wysiadam z samochodu i bez słowa ruszam do drzwi.
- Jak źle to wygląda? - słyszę.
Moja dłoń zawisa nad klamką. Przymykam oczy i biorę głęboki wdech.
Wiem, że pyta o sytuację z Audrey. Pewnie się zastanawia, jak wiele narobił szkód i czy uda mi się posprzątać ten bałagan. W tej chwili jednak jestem tak zły, że nie mam nawet ochoty przelotnie na niego spojrzeć.
- Nie teraz, Dave - rzucam tylko i wchodzę do środka.
Mój przyjaciel wchodzi za mną i coś mi się wydaje, że nie zamierza dać za wygraną.
- Serio, Paul? Zamierzasz się na mnie wściekać? - pyta kpiąco, niemal depcząc mi po piętach.
Zatrzymuję się w połowie drogi do baru i pocieram bolący kark, biorąc jednocześnie kilka kontrolowanych wdechów. Ruszam głową raz w lewo, raz w prawo, aż słyszę strzelające kości, po czym odwracam się w stronę przyjaciela.
- Serio, Dave? - odbijam pałeczkę - pytasz serio? Ledwo udało mi się naprawić to, co ty spieprzyłeś. Audrey pomyślała, że ją zdradziłem. Chwała Bogu, że zdołałem jej to jakoś wyjaśnić - warczę, czując jednocześnie, że kończy mi się cierpliwość.
David wybucha śmiechem. Bardzo głośnym i sztucznym. Mam ochotę mu przywalić.
- Ja spieprzyłem? - pyta z niedowierzaniem - o nie stary, nie obarczysz mnie winą za swoje błędy. Jedyną osobą, która cokolwiek spieprzyła, jesteś ty. To nie ja posuwałem siostrę Kate i to nie ja dawałem jej sprzeczne sygnały, przez które ona w tej chwili się tutaj znajduje. To nie ja okłamałem Audrey i to nie przeze mnie ona jest w stosunku do ciebie nieufna. To nie ja zatajam przed nią prawdę i to nie ja zostawiłem chorą psychicznie kobietę na głowie najlepszemu kumplowi na ponad dwadzieścia cztery godziny. To nie przeze mnie taplasz się teraz po uszy w gównie, Paul. Przykro mi, że się uniosłem i Audrey to słyszała, ale nie przyszło mi do głowy, że ona może odebrać twoją pierdoloną komórkę. Miałem prawo być wkurwiony. Ty też byś był i podejrzewam, że tobie cierpliwość skończyłaby się dużo wcześniej. Dlatego właśnie, stary, nie masz prawa być na mnie wściekły. Kurwa! - wyrzuca z siebie na jednym wdechu.
Stoję, jak wryty, wpatrując się w niego w osłupieniu. Powoli do mnie dociera, że ma rację, jednak w życiu mu tego nie powiem.
cdn.
Patrycja
Inni zdjęcia: Oddziela Wisła. ezekh114:) dorcia2700Podróż to przygoda elmar*** coffeebean1... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24