gdy szczescie puka do drzwi 70cd

gdy szczescie puka do drzwi cz. 70 cd.

Luke odwraca mnie w swoją stronę i patrząc mi głęboko w oczy
odpowiada:
-Nie Olivio, nie załatwiłem tego w nocy. Przeszedłem się po sklepie
chwilę przed naszym wypadem nad morze. Kupiłem te stroje z myślą o
tobie- zawahał się  i wziął głęboki oddech- kupiłem je dla ciebie.
Miałem zaproponować ci wspólne życie zaraz po powrocie, niestety nie
wypaliło.
Zauważyłam, że znów się spina . Na myśl, o przeszłości znów
zaczynał budować wokół siebie mur. Mur, przez który tak z trudem się
przebijałam. Nie mogłam mu na to pozwolić i tym razem.
-Wszystko jest piękne- daję mu całusa w policzek- Chodź ze mną do
łazienki. Pokażesz mi, gdzie co  leży- szybko zmieniam temat i ciągnę
go za rękę w stronę marmurowego pomieszczenia.
-Ta szafka jest twoja. Jest tu nowa szczoteczka, żel wiśniowy, tusz do
rzęs i błyszczyk.
-Zaraz, zaraz. Skąd wiedziałeś jakich kosmetyków używam?- zaczęłam
nabierać podejrzeń.
-Otóż moja droga, może i ty nie pamiętasz, ale ja owszem. Byłem u
ciebie w mieszkaniu. Przygotowywałaś się do naszego wyjścia w
łazience. Przeciez ja też tam byłem. Widziałem jakim tuszem malujesz
rzęsy, a do tego zawsze czułem od ciebie wiśnię.
Jejku, jaki on jest cudowny. Zwracał przez cały ten czas na mnie uwagę w
 najbardziej małym, nieistniejącym elemencie. Wszystko zapamiętał.
-Jesteś cudowny- mówię to tym razem na głos.
-Wiem- uśmiecha się łobuzersko i klepiąc mnie w tyłek dodaje- A teraz
się przygotuj. Najlepiej weź sukienkę i szpilki.

cdn.