Siedział na ławce w parku i czekał. Na co? Sam nie wiedział. Na kogo? Tu już by mógł się zacząć zastanawiać. Zresztą wcale nie musiał,dobrze wiedział,że liczy się tylko ona. Ale wiedział też,że ona już się nie zjawi. Dlaczego go zostawiła? Tego nie wiedział,ale pewien był,że to nie był jej wybór,to był wypadek,o który obwiniał sam siebie. Dlaczego w ten pechowy dzień postąpił tak,a nie inaczej? Nie wiedział.Zostało mu tylko wspomnienie:
Był piątek. Impreza u niego. Był trochę pijany. Pokłócili się. Nawet nie pamiętał , o co. Pewnie o jakieś głupstwo. Wybiegła z domu. Potem dostał telefon. Nie żyła. Był w szoku. Nie mógł uwierzyć. Nawet nie zdążył jej przeprosić,powiedzieć,że kocha,że tyle dla niego znaczy. Ale było już po wszystkim.
Miesiąc po jej śmierci,a on był dalej jak w transie. Codziennie przychodził do ich parku,na ich ławkę, gdzie wyryli swoje inicjały,gdy byli dziećmi. Znali się od zawsze,pokochali i myśleli ,że będą ze sobą wieczność. Będą. Zdecydował. Później był błysk i to światło,do którego dążył. Tym światłem była ona. Na jej twarzy malowało się zdziwienie,ale jednocześnie radość.
-Czemu to zrobiłeś?-spytała.
-Chciałem być z tobą na zawsze , jak sobie przyrzekliśmy.
-I będziemy ,już nic nas nie rozdzieli.
Przytulili się. Złączyli się w jedność. Dwie dusze stały się jedną,ogromną,której już nic nie pokona.
*
Na ich nagrobku widniał napis:
Znali się od dziecka,pokochali i umarli,chcąc być ze sobą na zawsze.Dowód ich miłości pozostał tu.
-A mieli dopiero po 17 lat-powiedział ich najlepszy przyjaciel i złożył kwiaty na ich wspólnym grobie.Jednak rozumiał ich i stwierdził,że dla swojej wielkiej miłości zrobiłby chyba dokładnie to samo...
_______KONIEC________________________________________