CZĘŚĆ LV (2)
Przebudziłam się kiedy John wstawał rano do pracy.
- Dzień dobry kochanie, nie chciałem Cię obudzić - Powiedział i delikatnie mnie pocałował.
- Nic się nie stało. Zejdę na dół i zrobię śniadanie - Zaoferowałam i podniosłam się z łóżka. Zeszłam na dół i przygotowałam jajecznicę. Po chwili na dół zszedł mój narzeczony.
- Jesteś aniołem - Powiedział obejmując mnie od tyłu kiedy stałam przy kuchence. Zaśmiałam się cicho i odwróciłam w jego stronę.
- To już dzisiaj - Wyszeptałam.
- Tak, nie mogę się doczekać - Powiedział i mocno mnie pocałował.
- Chodź do stołu, bo się spóźnisz - Szturchnęłam go lekko i usiedliśmy obok siebie zajadając się jajecznicą. Po skończonym posiłku odnieśliśmy talerze do kuchni.
- Muszę już jechać - Powiedział John przytulając mnie do siebie.
- Jedź i wracaj do nas szybko - Zaśmiałam się i delikatnie odsunęłam.
- James zaraz powinien tu być. Pamiętajcie, że macie dzwonić jakby coś się działo - Powiedział i pocałował mnie.
- Poczekaj - Zawołałam kiedy był już przy drzwiach. Podeszłam do niego szybkim krokiem i poprawiła kołnierzyk białej koszuli. - Tak lepiej.
- Kocham Cię - Powiedział i namiętnie mnie pocałował. - Jesteś moim słoneczkiem, wiesz? Nie wiem co bym bez Ciebie zrobił kochanie.
- Ja też Cię kocham. Tylko jedź ostrożnie - Poprosiłam i właśnie w tym momencie pod dom podjechał James.
- Obiecuję - Powiedział mój narzeczony i ostatni raz mnie pocałował. Na podjeździe wymienił jeszcze kilka zdań z Jamesem i wsiadł do auta. Po chwili odjechał, a ja zaprosiłam naszego przyjaciela do środka. Dzień mijał mi na leżeniu, czytaniu i oglądaniu telewizji, bo James nie pozwalał mi robić nic innego. Co chwilę pytał też czy wszystko w porządku. Zerknęłam na zegarek. 13:00.. John ma teraz w firmie najwięcej roboty, nie będę do niego dzwonić i mu przeszkadzać.. Poszłam do naszej sypialni i położyłam się na łóżku. Powoli odpływałam do krainy snów kiedy poczułam że odeszły mi wody.
- James! - Zawołałam. Mój przyjaciel wbiegł do pokoju i spojrzał na mnie przerażony.
- Co się stało? Boli cię coś? - Spytał.
- Odeszły mi wody - Odpowiedziałam i wskazałam na mokrą plamę wokół mnie.
- Jedziemy do szpitala, już - Zarządził James pomagając mi się podnieść. Wziął z szafy moją torbę, którą przygotowałam sobie właśnie do szpitala i pomógł mi wyjść z domu. Wsiedliśmy do auta i James odjechał z piskiem opon.
- Nie jedź tak szybko - Poprosiłam.
- Musimy dojechać tam jak najszybciej, przecież widzę, że Cię to boli - Odpowiedział wyciągając telefon z kieszeni. Wybrał odpowiedni numer i przyłożył słuchawkę do ucha.
- James, nie dzwoń do niego, teraz mają najwięcej roboty - Jęknęłam.
- Halo? John? - Odezwał się mój przyjaciel w stronę telefonu ignorując moje słowa. - Kate rodzi, właśnie jedziemy do szpitala.
- James! - Warknęłam kiedy spostrzegłam, że przez nieuwagę mojego przyjaciela zjeżdżamy na pobocze. Chłopak szybko odbił i znów jechaliśmy prosto.
- John, ja kończę. Przyjedź do szpitala - Powiedział jeszcze i się rozłączył. Czas naszej jazdy dłużył mi się niesamowicie chociaż wiedziałam, że trwało to tylko kilka minut. W końcu stanęliśmy pod szpitalem i James pomógł mi wyjść. Kiedy jechaliśmy windą na porodówkę coraz bardziej się stresowałam.. Co jeśli coś pójdzie nie tak? Odepchnęłam od siebie ponure myśli i skupiłam się na Jamesie który mocno mnie obejmował.
- Boję się - Wyszeptałam zanim w ogóle dotarło do mnie co mówię.
- Kate, spokojnie. Będzie dobrze - Powiedział ściskając moją dłoń i wyszliśmy na odpowiednim piętrze. James podprowadził mnie do odpowiedniej pielęgniarki, która spojrzała na nas obojętnie.
- Który doktor był prowadzącym ciążę? - Spytała z ożywieniem. Chyba dopiero teraz dotarło do niej, że rodzę.
- Cliver - Jęknęłam. Nagle na około zrobiło się zamieszanie i zanim się obejrzałam wjechałam na odpowiednią salę zostawiając Jamesa za szybą. W środku czekał cały sztab lekarzy..
CDN.
SYLWIA